tag:blogger.com,1999:blog-81117787565079406302024-03-19T12:18:24.089+01:00Kto nie wierzy w cuda, nie jest realistąPatricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.comBlogger157125tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-52349016170234433992016-06-14T21:59:00.001+02:002016-06-14T21:59:40.594+02:00W obronie życia<div style="text-align: justify;">
Myślę o napisaniu tego posta od niedzieli. Od niedzieli, bo wtedy znowu chciano mnie przekonać, że niepodpisanie wsparcia zmiany ustawy, która miałaby zabraniać w Polsce aborcji to zło. Grzech. I w ogóle katolik nie może sobie na na to pozwolić.</div>
<div style="text-align: justify;">
A we mnie nie ma wewnętrznej zgody. Dlatego choć ostatnio temat (medialnie) przycichł, postanowiłam napisać kilka słów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby była jasność: aborcja to według mnie straszne zło i nie mieści mi się głowie, że ktoś się na to decyduje. Bo dziecko może być/jest chore czy coś. I że niby do któregoś tam tygodnia to jeszcze nie dziecko. To zawsze jest dziecko! Mały Człowiek, którego życie jest w stu procentach powierzone innym ludziom. Najbliższym mu ludziom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Skąd więc we mnie brak zgody na to, że zmienianie prawa dotyczącego aborcji w Polsce to obowiązek, misja katolików? Dlaczego dotąd nie podpisałam petycji w tej sprawie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo myślę, że to nie jest kwestia prawa. Jasne, mogę się mylić. Pewnie odmowa wykonania aborcji ze względu na obowiązujące prawo mogłaby co niektórych zmusić do przemyślenia raz jeszcze tej kwestii. Tylko czy rzeczywiście za tym pójdzie niezabijanie nienarodzonych? </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, może to jakieś "czarnowidzctwo" z mojej strony (czy jeszcze co innego), ale sądzę, że taki zakaz pociągnie za sobą jedynie rozwój "podziemia" aborcyjnego albo wyjazdów za granicę w celu dokonania owego zabójstwa. Bo jeśli ktoś będzie chciał to zrobić i będzie miał na to środki - zrobi to. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wydaje mi się, że problem leży dużo głębiej niż na poziomie prawa. Bo jeśliby każdy miał świadomość, że to jest drugi człowiek - może chory, może niepełnosprawny - ale drugi człowiek taki sam jak ty i ja - wtedy nikt o zdrowych zmysłach nie pomyślałby o aborcji. Tak jak nikt nie myśli o zabijaniu sparaliżowanego członka rodziny. I dalej, gdyby istniała większa świadomość naturalnych metod planowania rodziny (i nie mówię tu o świadomości ograniczającej się do kpiny z "kalendarzyka"), nie byłoby "wpadek", których ktoś chciałby się potem "pozbyć". Podobne przykłady można by mnożyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zdaję sobie sprawę, że to o czym piszę to jakiś idealny świat. Pewnie tak. Tylko czemu misją katolików nie miałoby być wprowadzanie w życie założeń tego "idealnego świata"? Czemu nam się wydaje, że wystarczy czegoś zakazać, żeby to nagle przestało istnieć? Bo niestety tak maluje mi się prawny zakaz aborcji.</div>
<div style="text-align: justify;">
I dlatego pewnie nie poprę swoim podpisem tej zmiany ustawy. Bo nie wydaje mi się to odpowiedni sposób ochrony życia. Bo za bardzo kojarzy mi się z "umywaniem rąk" - "podpisałem, bronię życia". </div>
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie wolę myśleć, że naprawdę można zrobić coś więcej. Także w kwestii prawa - tylko niekoniecznie dotyczącego samej aborcji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-13353147189468392502016-05-09T17:12:00.000+02:002016-05-09T17:12:48.018+02:00Komunijna farsa<div style="text-align: justify;">
Dawno się tak nie zdenerwowałam. A że rzecz aktualna, bo "sezon" dopiero się zaczyna - postanowiłam poruszyć temat. Temat I Komunii Świętej. W ostatnią niedzielę mieliśmy niestety wątpliwą przyjemność uczestniczenia w tej oto uroczystości, w czasie której po raz pierwszy do Stołu Pańskiego przystępował chrześniak męża. Czemu wątpliwą? </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, wcale nie będę pisać o przyjęciu, materializmie itp. Nie tym razem, to nie ten przypadek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdenerwowała mnie uroczystość w kościele. A właściwie - w przypadku naszym i jakiejś połowy uczestników: obok kościoła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zaskoczył nas tłum zgromadzony wokół farnego kościoła w jednym z niedużych acz powiatowych miast tego kraju. Wiadomo - parafia spora, każde dziecko ma wielu gości, tłumu nie da się uniknąć. W związku z tym, nie spodziewaliśmy się, że uda nam się zająć miejsce w zabytkowym i ogólnie niezbyt przestrzennym kościele. Ale że teren przykościelny spory, zielony i ogrodzony - byliśmy dobrej myśli. </div>
<div style="text-align: justify;">
Byliśmy dobrej myśli, bo też przez myśl nam nie przeszło, że w momencie kiedy nie uda nam się wejść do kościoła, automatycznie zostaniemy właściwie pozbawieni możliwości uczestniczenia w Eucharystii. Nie wiem czemu, ale zupełnie nie spodziewaliśmy się niemal kompletnego braku zewnętrznego nagłośnienia (może przez doświadczenia naszej parafii, gdzie nie ma z tym problemu i nawet gdy niesforne dziecko ucieknie na zewnątrz, rodzic nadal ma szansę lepiej lub gorzej uczestniczyć we Mszy). A nie, przepraszam, był jeden głośnik, z którego było coś słychać, ale tylko wtedy, gdy znaleźliśmy się kilka, może kilkanaście metrów od niego. Nie muszę dodawać, że nierealne było, ażeby wszyscy, którzy nie zmieścili się do środka, znaleźli się w polu "rażenia" głośnika. </div>
<div style="text-align: justify;">
W związku z tym, wspaniały teren wokół kościoła był nieużyteczny, bo nie było słychać. Ludzie stali "po stronie głośnika": niektórzy po drugiej stronie ulicy, na parkingu. A i tak niewiele słyszeli. W końcu zaczynali ze sobą rozmawiać... Nie pokuszono się także o otwarcie na przestrzał olbrzymiej kruchty kościoła, co dałoby pozostającym na zewnątrz nieco fonii. Nic z tych rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego to opisuję?</div>
<div style="text-align: justify;">
Opisuję, bo, jak już wspomniałam, sytuacja bardzo mnie zdenerwowała, jako że naprawdę zależało mi na tym, żeby uczestniczyć w uroczystości, pomodlić się za mężowego chrześniaka. Zdenerwowała mnie też dlatego, że w czasie przygotowań do komunii bardzo mocno podkreśla się duchowy charakter wydarzenia, to, że dobrze by było, żeby goście nie tylko prezentami i obecnością na przyjęciu towarzyszyli dziecku, ale przede wszystkim modlili się za nie, przyjęli w jego intencji komunię. I potem, w rezultacie takiej jak wyżej opisana organizacji (albo właściwie braku przemyślenia pewnych prostych w gruncie rzeczy spraw), połowa zaproszonych gości nie ma szansy de facto uczestniczyć w uroczystości. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wnikam, czy chce itd., ale po prostu nie ma fizycznej możliwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dla mnie niestety jest to coś, z czym trudno mi się pogodzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-77643359806025663852016-04-21T12:58:00.001+02:002016-04-21T12:58:32.656+02:00Kiedy przychodzi wiosna<div style="text-align: justify;">
Mam tak już od paru ładnych lat. W zasadzie od początku studiów. A może było tak już wcześniej? Nie pamiętam.<br />
Mam tak, że kiedy przychodzi wiosna, nagle, jak młode kwiatki spod ziemi, wyrasta przede mną cała masa różnych zadań. Zaczyna się to zawsze jakoś na początku kwietnia. Co więcej, lista rzeczy do zrobienia wcale nie maleje, mimo odhaczania kolejnych pozycji. Za każdą załatwioną sprawę pojawiają się dwie następne.<br />
Może to wszystko dlatego, że na wiosnę człowiek się budzi z zimowego snu i uświadamia sobie, że parę rzeczy odłożył na czas, kiedy będzie miał więcej energii. Ja tak robię - nie mówcie, że wy nie.<br />
Zatem na biurku leży lista zadań do wykonania. Tych na uczelnię tylko.<br />
A z tyłu głowy druga lista - zadań domowych, które też same się nie chcą zrobić, choć może nie wymagają zarywania nocy. Najwięcej odłożonych to prace przed domem (no nie mogę już patrzeć na te zaniedbane gazony...), bo ciężko je pogodzić z opieką nad roczniakiem, u którego nasilają się nieświadome, samodestrukcyjne zapędy.<br />
Także przyszła wiosna, pogoda coraz lepsza - nic, tyko brać się za pracę. :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/q80BAs4QjQQ/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/q80BAs4QjQQ?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br /></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-30285611215160166362016-03-29T10:12:00.000+02:002016-03-29T22:46:55.118+02:00Świat wokół ciebie się zmienia<blockquote class="tr_bq">
Świat wokół ciebie się zmienia, zmieniają się pory roku.<br />
Stopy twe więzi ziemia, a oczy magia obłoków.</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Obłoków wiedza tajemna, obłoków fantasmagoria,<br />
Obłoków cudze spojrzenia, obłoków pewność ulotna. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Jak obłok wiedza tajemna, jak obłok fantasmagoria,<br />
jak obłok cudze spojrzenia, jak obłok pewność ulotna. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Jesteś mieszkańcem ziemi, a uczysz się od obłoków.<br />
Swojej niepewnej nadziei, ulotnej jak pory roku. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Obłoków wiedza tajemna, obłoków fantasmagoria,<br />
Obłoków cudze spojrzenia, obłoków pewność ulotna. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Jak obłok wiedza tajemna, jak obłok fantasmagoria,<br />
jak obłok cudze spojrzenia, jak obłok pewność ulotna. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Świat wokół ciebie się zmienia, przez ciebie płynie niepokój.<br />
Płyną chmury po niebie, pod białą flagą obłoków. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Obłoków wiedza tajemna, obłoków fantasmagoria,<br />
Obłoków cudze spojrzenia, obłoków pewność ulotna. </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Jak obłok wiedza tajemna, jak obłok fantasmagoria,<br />
jak obłok cudze spojrzenia, jak obłok pewność ulotna.</blockquote>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tak pięknie tekst tej piosenki opisuje ostatnie miesiące. Świat wokół mnie się zmienia, ja się zmieniam. Zmieniają się pory roku, życiowe priorytety, zajęcia. Zmienia się też to, że bardziej niż kiedyś oszczędzam czas. Myślę, jak warto wykorzystać każdą chwilę. Czy na pewno podejmuję w tej kwestii dobre decyzje? Tego nie wiem. Wiem, że ten czas jakoś dziwnie się skurczył. Noce, w czasie których kiedyś tak wiele udawało się przeczytać, napisać i jeszcze się przy tym trochę wyspać, przestały starczać nawet na to ostatnie. Dni, w czasie których przecież nic takiego nie zrobiłam, sprawiają, że wieczorem czołgam się do łóżka. Chyba się zestarzałam. :) Pocieszam się, że jak już wiosna przyjdzie na dobre, znajdzie się trochę więcej energii. :) Czuję w kościach, że tak będzie: dni dłuższe, rano ptaki ćwierkają i słońce zagląda do okna - będzie dobrze.<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Świat wokół mnie się zmienia. Ja niby też, a jednak jak zaglądam do starych notatek, to chyba nie aż tak bardzo, jak mi się wydaje. Hm, rozwój byłby tu raczej lepszym słowem. Całe szczęście. Patrzę niby tak samo, ale widzę już trochę inaczej. Akcenty są gdzie indziej, co innego jest ważne. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przyznam szczerze, że myślałam już zamknąć na "amen" działanie tego bloga. Bo po co ma wisieć, skoro piszę coś raz na ruski rok, a pewnie jeszcze rzadziej ktoś tu zagląda. Ale w sumie, kto wie. Może z wiosną przybędzie mi weny i chęci do pisania. Bo w sumie to chyba całkiem to lubiłam. Lubię.<br />
Kto wie.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na koniec - jako że trwa oktawa Wielkanocy i w sumie to nie ma jeszcze, że "...i po świętach" - życzenia. Aby Ten, który pokonał śmierć raz na zawsze, pokonywał ją co dzień w naszym życiu: śmierć naszych ciemności i grzechu. I żebyśmy wpuścili Go do naszego życia, by mógł to robić.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I piosenka, Turnauowa, bo w tej wersji lubię ją najbardziej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/JxX_XLRiwGk/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/JxX_XLRiwGk?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-17751752474505890452015-11-28T17:15:00.001+01:002015-11-28T17:16:04.051+01:00Kwestia Mikołaja<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Mam rozkminę nie lada. Bo co tu zrobić z Mikołajem? Bąbel w sumie jeszcze maleńki i raczej nie będą go w tym sezonie interesowały ani prezenty, ani od kogo je dostanie lub też - gdzie je znajdzie. Więc niby można by odłożyć temat. Ale jakiś mały chochlik w środku domaga się potraktować sprawę poważnie i konsekwentnie od samego początku</span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Jako dziecko wierzyłam w świętego Mikołaja. Znaczy, że rodzice nie mają nic wspólnego z prezentami pod poduszką w Mikołajki i z podarunkami pod choinką w Wigilię, a moje dobre lub złe zachowanie zadecyduje czy i jakie gadżety dostanę od starszego pana z bialą brodą. Pisałam listy do świętego Mikołaja i kłóciłam się ze stryjecznym, starszym bratem udowadniając, że mama wcale nie chowa prezentów w szafie tylko przynosi je Mikołaj.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Raz też przybył do nas w wigilijny wieczór święty Mikołaj i prawie wcale się nie domyślałam, że to znajomy rodziców ze sztuczną brodą. Pamiętam tylko, że trochę się denerwowałam i nie chciałam mówić żadnych wierszyków. W końcu na prezenty "pracowałam" swoim zachowaniem przez caly rok.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie pamiętam już dokładnie ile lat miałam, kiedy zginęła we mnie dziecięca wiara w świętego Mikołaja. Pamiętam tylko takie jakieś nie do końca miłe przeczucie, że przez kilka lat ktoś mnie robił w balona, śmiejąc się za plecami z mojej naiwności.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">I stąd właśnie moje rozkminy w kwestii Mikołaja. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">W sumie to chyba nie chcę szczepić w Stasiu wiary w Mikołaja w czerwonej czapce z pomponem, gimnastykować się, jak podłożyć prezenty pod choinkę żeby nie widział etc. Na pewno nie chcę. Szukaliśmy więc z męzem alternatywy i chyba ją znaleźliśmy. W teorii wyglada nieźle, za jakiś czas przekonamy się, co z praktyką.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie będziemy oszukiwać (bo czy kłamstwo białe czy nie, to jednak) synka. Będziemy opowiadać o świętym Mikołaju - tym historycznym. I o tym, że na jego pamiątkę ludzie obdarowują prezentami kochane osoby 6 grudnia i na Boże Narodzenie. O. Taki koncept. Pewnie będzie kiedyś trochę problemów, pytań. Nie wiem, na ile do sprawy uda się przekonać dziadków Stasia. Spróbujemy. W każdym razie - my chcemy być konsekwentni.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">A jak u Was wygląda kwestia Mikołaja?</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-41393550623466824692015-10-22T01:20:00.001+02:002015-10-22T01:22:04.024+02:00O nauczycielach<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Niedawno (sic!) był dzień nauczyciela i tak siedzi od tego czasu we mnie ta notka i dojrzewa. Bo już tydzień temu chciałam o nich napisać. O tych wszystkich, dzięki którym prawdopodobnie jestem, jaka jestem. Bo nauczyciele - i to nie tylko ci szkolni - byli dla mnie impulsem do kształtowania siebie. A w zasadzie są.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kim dla mnie jest nauczyciel? To ktoś, za kim chce się podążać - w zdobywaniu wiedzy i w kształtowaniu własnej osobowości. To ktoś, kto ma w sobie coś, co pociągnie ucznia. Autorytet. Wydaje mi się, że trudno być dobrym nauczycielem, nie będąc autorytetem dla swoich uczniów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Miałam szczęście (nadal mam!) spotykać na swojej drodze wielu wspaniałych nauczycieli. Wiele osób, które stały się dla mnie inspiracjami: do zdobywania wiedzy, do rozwijania pasji, do ksztaltowania swojego wnętrza czy też do dbania o społeczne dobro. Spotkałam ich nie tylko w szkole, nauczyli mnie wiele.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W końcu - ja sama stałam się nauczycielem. </span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po pierwsze, wybrałam taki zawód. Wybrałam dawno, dawno temu. I nie zniechęciła mnie rosnąca świadomość niewdzięczności i ekonomicznego wymiaru tego przedsięwzięcia. Lubię być nauczycielem i choć niewiele mam dotąd regularnej praktyki w zawodzie, wierzę, że ten wewnętrzny zapał nie wypali się we mnie po latach pracy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po drugie, stałam się nauczycielem pewnego Małego Człowieka. To jest dopiero nauka "od podstaw". I okazuje się, że przygotowanie pedagogiczne nie daje tak wiele, jak by się tego można było spodziewać. Albo inaczej - daje, tylko moje oczekiwania wobec mnie samej rosną mocno wraz z ciągłym wzrostem świadomości odpowiedzialności za tego Małego Człowieka. A i myślę czasem, na jakich nauczycieli ów Człowiek trafi. Jakich sobie wybierze. I czy mogę coś zrobić, żeby ci, których wybierze na swoje autorytety byli przynajmnie jtak wartościowi jak ci, których ja spotkałam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kiedyś słyszałam takie, niezbyt przyjazne "pozdrowienie": Obyś cudze dzieci uczył! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak niestety często i dziś traktowani są nauczyciele: jako zło konieczne, jak ci, którzy zabijają wszelką kreatywność, wbijają dziecko w sztywne ramy, do szkoły przychodzą za karę i chcą tylko odbębnić swoje. Zgoda - tacy też się są, jak w każdym zawodzie. Zawsze byli i pewnie zawsze będą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tylko że od pewnego czasu ten "czarny PR", jaki jednostki robią całej grupie zawodowej, przenika do domów. Do dzieci, które słysząc od rodziców jaki to jest (lub nie jest) ich nauczyciel, raczej nie będą miały do niego szacunku. Nie znajdą sobie wśród nauczycieli autorytetu, bo ten, który uczy będzie z góry na straconej pozycji. A że dorastający ludzie potrzebują autorytetów - znajdą je gdzie indziej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Daleka oczywiście jestem od postawienia znaku równości między nauczycielem i autorytetem. To, rzecz jasna, nie działa "z automatu". Jednak warto się zastanowić jakich przewodników chcemy dla naszych dzieci. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Budujące jest to, że nadal istnieją młodzi ludzie, którzy chcą być nauczycielami. Naprawdę. Co więcej, ze względu na niewielki prestiż tego zawodu w naszym kraju, są to coraz częściej ludzie "z powołania", a nie z przypadku. Dobra nasza. Być może kiedy Młody Człowiek pójdzie do szkoły, właśnie ich w niej spotka.</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-83343086027357242202015-08-17T00:42:00.000+02:002015-08-17T00:43:08.948+02:00Cierpliwość<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Cierpliwość wobec innych jest miłością,<br />
cierpliwość wobec siebie samego jest nadzieją,<br />
cierpliwość wobec Boga jest wiarą.<br />
Adel Bestavros</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Oto jeden z cytatów, otwierających książkę Tomáša Halíka pod tytułem <i>Cierpliwość wobec Boga</i>. Cytat, który pewnego wieczoru skłonił mnie do namysłu nad tym słowem-hasłem, towarzyszącym nam na co dzień, a tak mało poddawanym refleksji (w moim odczuciu). </div>
<div style="text-align: justify;">
Bo i po co zastanawiać się nad cierpliwością: albo się ją ma, albo nie. Poza tym, czy brak cierpliwości jest uznawany dzisiaj za tak wielką wadę? No bo przecież można stracić ciepliwość do męża/żony, kiedy pracuje się tak ciężko, na zewnątrz piekielne upały, a doba nadal za krótka. Można też nie mieć cierpliwości do dzieci/rodziców, no bo ile powtarzać w kółko to samo lub słuchać tych samych rad, uwag, napomnień. Proste. Albo ciepliwość do siebie samego - cóż za pomysł! Przecież gonią terminy, wszystko musi być dokładnie, perfekcyjnie, teraz, już. Cierpliwość wobec Boga? - no to z kolei brzmi już jak herezja. I czemu cierpliwość? Czemu to właśnie ona ma być tak ważna?</div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Nie jestem cierpliwa. Chyba nigdy nie byłam i co więcej - nie myślałam, że to kiedykolwiek może się zmienić. A teraz myślę, że może. I powinno, kiedy pomyśli się ocierpliwości w trochę innych kategoriach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość. Czy nie ma jej bez zazdrości, jak mówi popularne powiedzenie - nie jestem pewna, ale to już temat na inny tekst. Na pewno jednak nie ma jej bez cierpliwości. Tak mówi nam św. Paweł (por. 1 Kor 13, 4) i... logika. Bo przecież nikt z nas nie jest ideałem i nie kocha ideału. To zakłada akceptację cudzych wad, irytujących szczegółów codzienności. Wydawałoby się, że to nic wielkiego. Da się przeżyć, bez przesady. Ale pomyślmy o tym w perspektywie dwudziestu, trzydziestu, pięćdziesięciu lat. Małżonkowie z takim stażem są dla mnie bezwzględnym przykładem, że bez cierpliwości miłość jest niemożliwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nadzieja. Tu sprawa z pozoru nie jest tak oczywista, jak w przypadku miłości. No bo cierpliwość wobec siebie kojarzy się nieco z pobłażaniem sobie. Odpuszczaniem. Wewnętrznym lenistwem. No bo w sumie to można mieć nadzieję, że kiedyś zrezygnuje się z jakiegoś nałogu, ale czy to coś zmieni? Czy ma to coś wspólnego z cierpliwością? Niekoniecznie. Ciepliwość, która jest nadzieją pozwala podnosić się ze słabości. Zaakceptować to, że znowu nie wyszło. Że przecież się staram, ale nie wychodzi. Cierpliwość wobec siebie pozwala sobie nie odpuścić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I wiara. Jak się ma do niej cierpliowość wobec Boga? O tym pisze we wspomnianej na początku książce ksiądz Tomáš Halík.</div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Główną róznicę miedzy wiarą a ateizmem dostrzegam w cierpliwości. Ateizm i religijny fundamtentalizm oraz entuzjazm łatwej wiary są uderzająco podobne w tym, jak szybko potrafią uporać się z tajemnicą, która nazywamy Bogiem (...). Z tajemnicą człowiek nigdy nie może się "uporać". Tajemnicy - w odrożnieniu od problemu - nie można zdobyć; trzeba cierpliwie przebywać na jej progu i trwać w niej. (...) Wiara potrzebna jest własnie w chwilach światłocienia, wieloznaczności życia i świata, a także na czas nocy i zimy Bożego milczenia.<br />
Halik, T., <i>Cierpliwość wobec Boga. Spotkanie wiary z niewiarą,</i> przeł. Andrzej Babuchowski, Kraków 2011.</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Kto z nas nie doświadczył momentu, w którym pytał: gdzie jest Bóg? Czemu na to pozwala? Takie pytania pojawiają się często i w bardzo różnych kontekstach. Odpowiedzią staje się tu cierpliwość, która przychodzi niejako "w miejsce" wiary, wyrastającej z przekonania, nagle zachwianego. </div>
<div style="text-align: justify;">
Halik w swojej książce mówi o wierze, nadziei i miłości jako aspektach cierpliwości wobec Boga. Trzonem jego rozważań jest sytuacja pogranicza wiary i niewiary, którą obrazuje przez przywołanie historii Zacheusza, w którym widzi poszukujących ludzi (nie tylko chrześcijan) wszystkich epok. Poszukujących, którzy są właśnie pomiędzy i może jak biblijny bohater wypatrują Boga z gałęzi swojej życiowej sykomory. Poszukujących, do których "gorliwi chrześcijanie" często nie mają cierpliwości. Bo "Zacheusze" pozostają na uboczu, zadają pytania, nie pasują. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co ciekawe, jako "Zacheuszy" Halik widzi wielu, których w pierwszej chwili bez wahania włożylibyśmy do szufladki ateistów i... świętych. Podaje przykład Nietzschego i św. Teresy z Lisieux. Tego, który ogłosił śmierć Boga i tej, która miała doświadczać "myśli najgorszych ateistów".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiara jest cierpliwością, pisze Halik. Bo <i>Bóg przemawia nie tylko swoim słowem, ale i swoim milczeniem</i>. I odwrotnie: w pewnej odmianie cierpliwości wobec wszystkiego, co w życiu trudne, twarde i wieloznaczne, obecna jest wiara. </div>
<div style="text-align: justify;">
I może czasem trzeba nam być Zacheuszem, który nie boi się obnażyć swojej słabości, bo cierpliwe czeka na Boga. </div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby wiary opartej na przekonaniu nagle coś w nas nie zachwiało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chętnym polecam sięgnięcie do ksiażki Halika. Wiele w niej można znaleźć spraw do refleksji, pytań. Ja sama mam kilka punktów, o które mogłabym się z autorem pospierać. Całość jednak porusza i motywuje do cierpliwości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wobec Boga, innych ludzi i w końcu - siebie samego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.ksiegarnianamiodowej.pl/FotoB-cierpliwosc-wobec-boga-spotkanie-wiary-z-niewiara-_8394.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://www.ksiegarnianamiodowej.pl/FotoB-cierpliwosc-wobec-boga-spotkanie-wiary-z-niewiara-_8394.jpg" height="320" width="204" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-90444651238864609252015-08-05T17:29:00.001+02:002015-08-12T14:22:50.153+02:00Pójdę<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Co roku, przez ostatnie 10 lat, 5 sierpnia od rana pakowałam torbę i plecak. Potem odwoziłam bagaż i szłam na spacer. I przez mój oczekujący umysł przemykała wówczas myśl, że co będzie, kiedy z jakichś powodów mój 5 sierpnia nie będzie wyglądał własnie tak, a 6 sierpnia nie zacznie się o świcie w płockiej katedrze. Gdzieś przez skórę wiedziałam, z roku na rok coraz bardziej, że ten czas przyjdzie. I bałam się, i odrzucałam tę myśl gdzieś daleko. Liczyło się tu i teraz i ta coroczna odskocznia od wszystkiego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W zeszłym roku wiedziałam już na pewno, że to ostatni 6 sierpnia w katedrze, że ostatnie 9 dni tak dobrze znanej drogi. Przynajmniej na jakiś czas.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mamy więc 5 sierpnia i wcale od rana nie pakowałam torby. Dziwnie mi.</span><br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Były różne scenariusze. Rodziły się w głowie co jakiś czas, w zasadzie od początku roku. Bywały dość skrajne. Na przykład, że zapakuję dwie torby, pięciomiesięczne dziecko w wózek i pójdę. Bo nie dam rady nie iść. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Albo że będę udawać, że pielgrzymka nie istnieje, że nigdy jej nie było i przez kilka tygodni (dla pewności) nie będę włączała Facebook'a i odbierała telefonów (bo przecież jedna czwarta moich znajomych będzie na trasie i na pewno podzieli się tym ze światem). I w ogóle zniknę na te kilkanaście dni i wcale nie będę o tym myśleć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Obydwa scenariusze tak samo prawdopodobne. Choć ten drugi jeszcze kilka dni temu zamierzałam wcielić w życie. No bo pierwszy - głupota i nieodpowiedzialność.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jednakże i drugi okazał się, po dłuższym namyśle (bądź po jakimś "oświeceniu" z "góry") nierealny. Bo to by z kolei była niedojrzałość. Sprowadziłabym tym sposobem pielgrzymowanie do corocznych wycieczek, we wspaniałym gronie, do rajdu, odpoczynku, "ładowania akumulatorów". Bo okazałoby się, że co prawda wyrosłam na pielgrzymce (jak zwykłam mawiać), ale wcale nie dojrzałam. Trochę smutna konstatacja. Ale oczyszczająca.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nagle zrozumiałam (eureka!), że przez ostatni rok moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, ale przecież nie na gorsze! Wręcz przeciwnie! Tylko muszę tę zmianę zaakceptować, a nie tkwić myślami melancholijnie gdzieś w przeszłości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Potem przyszła myśl, że trzeba mi przeżyć tę pielgrzymkę, na którą fizycznie nie mogę pójść. Skoro uważam, że jest dla mnie tak ważna, iż niemożność pełnego w niejnuczestnictwa próbuje mi zakłócać resztki snu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Przecież nikt mi nie zabrania wziąć udziału w rekolekcjach. Mogę się modlić, jak pielgrzymi, rozważać te same treści (wiwat modlitewnik pielgrzyma duchowego!), brać udział w Eucharystiach, ba, nawet robić kilka kilometrów dziennie (ino z wózkiem, a nie z plecakiem). Wszystko wśród mojej niepielgrzymkowej codzienności.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Co roku po powrocie z Częstochowy się wymądrzałam, że droga wcale nie kończy się wejsciem na Jasną Górę, że prawdziwa walka dopiero się zaczyna, bo nietrudno żyć dobrze z Bogiem i ludźmi na szlaku, trudno na co dzień. Bla, bla, bla. Taka byłam mądra. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">A co jeśli moim pielgrzymim trudem ma być w tym roku przeżycie pielgrzymki bez pójścia na pielgrzymkę? I to będzie prawdziwy trud, chyba pierwszy raz, bo umówmy się, przez te wszystkie lata pielgrzymka dla mnie nie była wcale takim wysiłkiem, jakby się można było spodziewać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zatem pójdę. Nie będę udawać, że nie ma. Nie będę udawać, że mi nie szkoda. Nie będę się użalać, że mi szkoda. Prawda was wyzwoli, chociaż czasem boli. Taki, proszę ja was, częstochowski, nomen omen, rym.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">To jest moja chwila Prawdy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEismh5rDU61nxLgbLnHxYlcrH_WN3HlHXI2gbzyat457qqiTL4afONuIDXqwl21HgQXB4UgaPk8BWUxlMgfVfBlTmke9kdwDhvqdq8cqAPmhXMJK5Mi4KxKzpSFBCp5f63fxcW1nFDviMQ/s1600/d7cz5n_058.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEismh5rDU61nxLgbLnHxYlcrH_WN3HlHXI2gbzyat457qqiTL4afONuIDXqwl21HgQXB4UgaPk8BWUxlMgfVfBlTmke9kdwDhvqdq8cqAPmhXMJK5Mi4KxKzpSFBCp5f63fxcW1nFDviMQ/s400/d7cz5n_058.jpg" width="400" /></span></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-350495932251417162015-08-04T16:41:00.000+02:002015-08-12T14:19:04.635+02:00Idzie nowe<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Blog jakiś czas temu zamilkł prawie zupełnie. Z ostatniego czasu gdzieś tylko jedna majowa notka, w dodatku opublikowana niedawno, bo coś się zacięło i została w "roboczych". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wiele razy zastanawiałam się przez ten czas nieobecności, czy by tu nie wrócić. A jednak działo się tak wiele, że nie miałam ochoty i czasu na pisanie. I teraz nie wiem, czy/jak często znajdę chęć i czas. Spróbuję. Pewnie bardziej dla siebie, bo do "powrotu" skłania mnie szczególnie lektura starych notek - to żywy dowód na to, jak bardzo wszystko się zmienia. We mnie i wokół mnie. I że ślad, jaki zostawia ten blog, pozwala mi wracać czasem do siebie samej (i to wcale nie w jakimś sentymentalno-emocjonalnym sensie, raczej w bardzo racjonalnym). Poza tym, wiele ciekawych spraw często umyka, może choć niektóre dam radę tu ocalić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jako że już miewałam podobne przerwy w blogowaniu (niewynikające co prawda z tak wielkich życiowych zmian), czuję przez skórę, że coś się w owym blogowaniu zmieni. Zwykle wspomniane przerwy skutkowały zmianą miejsca blogowania ("bo nuda") - tym razem, ograniczę się do "kosmetyki" w tym miejscu. Mniejszej lub wiekszej, jeszcze nie wiem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zatem kolejny raz wracam. Jak to mówią - kto ma oczy, niechaj czyta. Czy jakoś tak. Może okaże się, że warto.</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-44963229183591134482015-05-21T10:18:00.000+02:002015-08-12T14:19:20.850+02:00Pachnące bzem<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Olbrzymi krzak rosnący przy dróżce do domu. Jak żywopłot. Biało-lilowy. Zakwitał jak tylko można już było wieczory spędzać na podwórku, ze zwierzakami i piłką. Słodko pachniał, ale nie opłacało się zrywać kwiatów, bo szybko więdły.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bzem pachnące były też pierwsze wycieczki rowerowe, kiedy człowiek, zmęczony zimą, w końcu mógł wsiąść na dwa kółka i pojeździć między budzącą się zielenią ulic miasteczka. I spacery, spotkania. Te wiosenne, wieczorne, pachnące bzem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zapach bzów stał się też zapachem zbliżających się egzaminów. Najpierw matury, a potem - odnajdywany wśród ulic zatłoczonej stolicy - zbliżającego się końca roku akademickiego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Miłość tez zapachniała bzem - zamkniętym tym razem w flakoniku perfum.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Bzowa była też praca, bo zaczęta w maju, w szkole wśród zieleni. I bzów. I macierzyństwo, teraz też pachnie bzem podczas codziennych spacerów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tak już jakoś mam, że wspomnienia zawsze mają zapachy. Konkretne. Takie, które czasem nagle przywołują okreslone miejsce, wydarzenie. A wiele tych ważniejszych chwil pachnie właśnie bzem. Dzieciństwo, spacery, spotkania, przyjaciele - zpach bzu wywołuje we mnie zawsze mnóstwo niesamowitych uczuć. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />
I choć niektóre wspomnienia bolą (bo i pożegnania wśród lilowych kwiatów się zdarzały), z upojeniem wdycham zapach bzu.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVnDFvl9M5fNFLG2GLoRa6VudLso2FOBd-tvnfwnb_S40mY5qymTarpTdqh8Cjp8XQTvcJ1K_lgeVRWJiRU34jHKFwI-s6o69y8s-OkZOmJH-DwT9CPyyuEhjUrmelmNsa-s9vGZi48jM/s1600/file851262080511.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVnDFvl9M5fNFLG2GLoRa6VudLso2FOBd-tvnfwnb_S40mY5qymTarpTdqh8Cjp8XQTvcJ1K_lgeVRWJiRU34jHKFwI-s6o69y8s-OkZOmJH-DwT9CPyyuEhjUrmelmNsa-s9vGZi48jM/s400/file851262080511.jpg" width="400" /></span></a></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-81058389464260044152014-12-23T21:24:00.000+01:002014-12-23T21:24:21.459+01:00Z życzeniami<div style="text-align: left;">
<strong style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px; text-align: center;">Przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności.</strong></div>
<span data-mce-style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;" style="background-color: white; text-align: center;"><div style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px; text-align: center;">
<strong>(J 12, 46)</strong></div>
<strong><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;"><br /></span></div>
</strong></span><span data-mce-style="color: #222222; font-family: 'trebuchet ms', geneva; font-size: 14px;" style="background-color: white; text-align: center;"><div style="color: #222222; font-family: 'trebuchet ms', geneva; font-size: 14px; text-align: center;">
<span style="font-family: verdana, geneva; font-size: 12px;">Błogosławionych świąt Bożego Narodzenia oraz wiele radości i dobra w nadchodzącym Nowym Roku!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #222222; font-family: 'trebuchet ms', geneva; font-size: 14px;"><br /></span></div>
<span style="color: #222222; font-family: 'trebuchet ms', geneva; font-size: 14px;"><div style="text-align: center;">
<img alt="" data-mce-src="http://xgrzegorzk.geoblog.pl/gallery/13209/841b7c4dd6cd.jpg" data-mce-style="vertical-align: bottom;" height="479" src="http://xgrzegorzk.geoblog.pl/gallery/13209/841b7c4dd6cd.jpg" style="border: 0px; vertical-align: bottom;" width="640" /></div>
</span></span><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;"><strong>Wiersz staroświecki</strong></span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
</div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Pomódlmy się w noc betlejemską,</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">W Noc Szczęśliwego Rozwiązania</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">By wszystko nam się rozplątało,</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Węzły, konflikty, powikłania.</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
</div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Oby się wszystkie trudne sprawy</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Porozkręcały jak supełki</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Własne ambicje i urazy</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Zaczęły śmieszyć jak kukiełki</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
</div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">I oby w nas złośliwe jędze</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Pozamieniały jak owieczki</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">A w oczach mądre łzy stanęły</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Jak na choince barwnej świeczki</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
</div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">By anioł podarł każdy dramat</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">(...)</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Aby wątpiący się rozpłakał</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">Na cud czekając w swej kolejce,</span></div>
<div style="background-color: white; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif;">A Matka Boska cichych, ufnych,</span></div>
<div style="background-color: white; text-align: center;">
<div style="font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<span style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px;">Jak ciepły pled wzięła na ręce.</span></div>
<span data-mce-style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;"><div style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<em style="font-size: 11.8181819915771px;">ks. Jan Twardowski</em></div>
<em><div style="text-align: center;">
<span style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 12px;"><br /></span></div>
</em><div style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px; text-align: center;">
<a data-mce-href="http://youtu.be/R6oa4zBRKB8" href="http://youtu.be/R6oa4zBRKB8" style="font-family: tahoma, arial, helvetica, sans-serif; font-size: 11.8181819915771px;" target="_blank"></a><a data-mce-href="http://youtu.be/R6oa4zBRKB8" href="http://youtu.be/R6oa4zBRKB8" style="font-size: 11.8181819915771px;" target="_blank">KLIK</a></div>
</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-75572872281525655182014-12-21T17:28:00.001+01:002014-12-21T17:29:55.875+01:00Światła<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jakoś zwykle na około tydzień przed świętami Bożego Narodzenia pojawiają się w oknach domów, na podwórkach, balkonach i w różnych innych miejscach, dekoracje świąteczne. Nie mówię tu oczywiście o galeriach handlowych, gdzie choinki są </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">już</span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">(w najlepszym wypadku) na początku grudnia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jako dziecko lubiłam przyglądać się tym dekoracjom w czasie podróży, z nosem przyklejonym do szyby samochodu. Budziła się we mnie wtedy taka wielka tęsknota, żeby Święta były już - tu i teraz! Prosto, "po dziecięcemu" czułam, że te światełka - to coś wyjątkowego, że czekają na Kogoś wyjątkowego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wczoraj, kiedy późnym wieczorem wracałam z jednego ze spotkań opłatkowych spoza Warszawy, w pewnym oddaleniu od trasy szybkiego ruchu zobaczyłam znajome światełka. Przystrojone domy i choinki. I gdyby nie to, że skupić się musiałam na prowadzeniu samochodu, chętnie przykleiłabym nos do szyby, żeby wpatrywać się w świąteczne światełka. I tak mi się przypomniało, ile radości dawało dziecku tych kilkanaście lampek i że nic przecież nie szkodzi, żeby takie właśnie dziecko znaleźć w sobie przed Bożym Narodzeniem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Oczywiście nie chodzi mi tu o to, żeby sprowadzić nadchodzące Święta do pieknych dekoracji, melancholijnego nastroju, uczuć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziś czwarta, ostatnia niedziela Adwentu. Ostatnia prosta. Za chwilę skończą się poranne roraty, które mają budzić serce do przygotowania się nie tylko przecież na Boże Narodzenie. Za kilka dni Wigilia i spotkania z bliskimi, często dawno nie widzianymi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Już niedługo Pan Jezus jako małe Dzieciątko będzie szukał miejsca w naszych sercach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I tak wczoraj, kiedy światełka w oddali przywołały wspomnienia, mocno dotarło do mnie, gdzie najgorliwiej trzeba by pozapalać światła na Boże Narodzenie: w sercach, w rodzinach, wszędzie tam, gdzie jakoś tak ciemno i smutno (bo złość, zazdrośc czy bieda). I że to wcale nie będzie łatwe. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I że trzeba wrażliwości dziecka, które czuje, że te światła to dla Kogoś wyjątkowego.</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-50453374430202447402014-06-10T18:46:00.003+02:002014-06-10T18:47:30.874+02:00A po nocy przychodzi dzień<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak mi się to od wczoraj śpiewa. Zresztą nie bez przyczyny, bo miałam okazję pośpiewać trochę Budki Suflera z chórem, podczas wczorajszej gali Teraz Polska w Teatrze Wielkim.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I tak bardzo pasuje ten fragment do mojego nastroju z ostatnich dni. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>Nagle ptaki budzą mnie, tłukąc się do okien...</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jak ja bym chciała, żeby czerwiec już się skończył. Żeby skończyło się wystawianie ocen, bieganie za wpisami, z wnioskami, z indeksem. Żeby pewnego dnia wrócić do domu i musieć tylko ugotować obiad. ;)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wiem, narzekam. Ale to przemęczenie. Skończy się to wszystko, to przejdzie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I pewnie znów zatęsknię za nadmiarem zadań.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: x-small;">(A może nie.)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="//www.youtube.com/embed/wT_ObQMSs3U" width="459"></iframe>Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-19537418539131233412014-06-04T10:00:00.001+02:002014-06-04T10:00:19.665+02:00Absurdy<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czasem absurdalność kształcenia na poziomie doktoranckim po prostu mnie powala. Nie dość, że właściwie poza jednym sensownym seminarium (no, może dwoma) reszta zajęć to typowe "zapchajdziury", to jeszcze niektóre z nich nijak się mają nawet do swojej nazwy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dla przykładu: w moim Instytucie w ramach zajęć z metodyki nauczania odbywają się zajęcia z autoprezentacji i kształtowania wizerunku społecznego (!). Co więcej, są to zajęcia specjalizacji filologia dla mediów i należą do programu kształcenia na 2. roku tejże specjalizacji (3. rok studiów licencjackich).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak, skończyłam kiedyś specjalizację medialną. Nie, nie mogę sobie przepisać oceny "bo to przecież nie ten poziom studiów". Nic to, że zajęcia merytorycznie IDENTYCZNE.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jak dobrze, że chomikuję skrzętnie wszystkie notatki i pliki z całego okresu studiów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Życie uczy, że nigdy nie wiadomo, kiedy takowe mogą się przydać. </span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-36461882974369116362014-06-01T19:55:00.000+02:002014-06-01T19:58:26.678+02:00Tak cicho<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak cicho zrobiło się na blogu. A wszystko przez przytłaczający nadmiar zajęć, pomiędzy które usiłuję ostatnio podzielić czas.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wiele się zmieniło, pojawiła się stała praca, pozostały korki, doktorat i inne dotychczasowe zajęcia. Doba wydaje się za krótka. Widzę jasno, że od września nie mogę tego wszystkiego ciągnąć, bo zwyczajnie nie dam rady.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Żeby nie było wątpliwości, nie narzekam. Wszystko, co się dzieje jest bardzo dobre. :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Uprzedzając ewentualne pytania (choć właściwie nie wiem, czy jeszcze ktokolwiek pamięta, że prowadzę bloga :D), dodam, że dostałam pracę w szkole. Jest niezwykle wymagająca i satysfakcjonująca. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W sumie, co innego mogę powiedzieć - zawsze chciałam zostać nauczycielem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Może kiedyś napiszę coś więcej o moim miejscu pracy (bo to naprawdę wyjątkowa szkoła!), ale nie dziś, bo na biurku leży jeszcze stos niesprawdzonych zeszytów (do czego nie zdążyłam się jeszcze przyzwyczaić).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziś uroczystość Wniebowstąpienia. Porusza mnie zawsze ten dzień, prawie tak, jak Wielkanoc i Zesłanie Ducha świętego. Bo próbuję sobie wyobrazić, co czuli wtedy apostołowie. Strach? Znowu niepewność?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wiedzieli, że przed nimi misja, ale czy tak naprawdę rozumieli, co będą robić i kim jest Pocieszyciel, który ma przyjść?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak sobie myślę, ile razy ja jestem w takiej niepewności i wpatruję się, jak apostołowie, w niebo, zamiast dostrzec, że Bóg jest zawsze blisko mnie? </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zamiast zaufać i uwierzyć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I na koniec - dziś Dzień Dziecka! Dlatego życzę, aby każdy z nas potrafił odnaleźć w sobie dziecko. Nie infantylność i niedojrzałość, ale prostotę, ufność i radosne spojrzenie na każdy dzień.</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-36085640817541461582014-01-18T22:35:00.001+01:002014-01-18T22:35:43.629+01:00Pokuta<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Właśnie odkryłam wypowiedź Jana Gondowicza o utworze Mieczysława Porębskiego pt. <i>Z. po-wieść</i>, którą się (na razie w ramach przygotowywania referatu) zajmuję. Fragment tej wypowiedzi powalił mnie na łopatki:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>To powieść, której streszczanie zadawane jest w piekle najgorszym grzesznikom humanistyki.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
Ja to sobie wybieram obiekty badań.</div>
</span>Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-68012978481760971352014-01-16T22:09:00.001+01:002014-01-16T22:09:18.094+01:00Co tam, panie, na uniwersytecie<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czas na pierwszy tekst na blogu w nowym roku. Tak, wiem - dość późno. Ale początek roku jest tym razem niezwykle aktywny. Bardzo, bardzo aktywny. Nie to, żebym się skarżyła. Ale że zaniedbałam bloga, to fakt.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">O czym będzie ten pierwszy post? Ano o tym, co ostatnio pochłania znaczną część mojego czasu. O, że tak to szumnie nazwę, pracy naukowej. (Nazwa wydaje mi się zbyt wywindowana jak na to, co rzeczywiście robię, ale trudno mi jakoś znaleźć podobne, a węższe określenie).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Otóż po napisaniu (na ostatnią chwilę) artykułu pokonferencyjnego (patrz poprzedni post) przyszedł czas na przygotowanie referatu na kolejną konferencję, tym razem warszawską. I tu moje postępowanie nie odbiegło od mojej (chorej) normy, jako że wzięłam się za to na dobre jakieś dziesięć dni przed konferencją. Jestem teraz właściwie na początku drugiej połowy czasu mojej pracy nad tym zagadnieniem, jako że mój referat we wtorek.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W tak zwanym międzyczasie (między skończeniem artykułu, Nowym Rokiem i wzięciem się za referat) prowadziłam po raz pierwszy zajęcia ze studentami. Przygotowanie tych zajęć uświadomiło mi, jak taka praca dydaktyczna na uczelni jest wymagająca (no, niby teoretycznie o tym wiedziałam...). Wiadomo: żeby kogoś czegoś nauczyć, coś mu wytłumaczyć, samemu nie można mieć wątpliwości co do wiedzy o najdrobniejszych szczegółach zagadnienia. Stąd też jakieś dwa dni (no dobrze - poranki i wieczory:) siedziałam nad niewielkim fragmentem tematu, który jest przeze mnie lubiany i wydawał się całkiem znany. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Okazało się jednak, że studiowanie ma to do siebie, iż wielu rzeczy człowiek się uczy, a w pamieci pozostają tylko te, które z pewnych względów są potem (czytaj: po egzaminie) użyteczne. Dlatego też i w moim mózgu część teorii gdzieś się poupychała w zakamarkach, do których zwykle nie zaglądam. A zajęcia ze studentami sprawiły, że te "zakurzone szuflady" musiały się pootwierać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Same zajęcia były dla mnie bardzo przyjemne (choć mały stresik na początku oczywiście był). Dla studentów chyba też, bo byli aktywni i wydawało mi się, że nawet łapią o czym mówię (co nie jest takie oczywiste, jesli chodzi o przedmiot z pierwszego roku, o wdzięcznej nazwie: <i>Poetyka z elementami teorii literatury</i> - kto był na polonie ten wie, kto nie był, niech wierzy na słowo). </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No i na kolejnych moich zajęciach (kontynuacja tematu), pamiętali naprawdę sporo. Poza tym doktor, w którego grupie prowadzę te zajęcia stwierdził, że dobrze mi idzie, nie mam problemu ze studencką aktywnością i jestem całkiem swobodna. Zaczynam więc żałować (nie: już bardzo, bardzo żałuję), że w tym roku mogę poprowadzić tylko kilkoro zajęć - nie ma szans, ebym dostała swoją grupę. Ale za rok - oby się udało! Praca dydaktyczna to jest to!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Swoją drogą, znam kilku, żeby nie powiedzieć wielu, pracowników naukowych, którzy uważają, że "obowiązki dydaktyczne" to czyste przekleństwo. Że te "bezowocne godziny", które spędzają na zajęciach ze studentami mogliby przecież poświęcić na napisanie kolejnej książki, rozprawy etc. A tu uniwersytet ich krępuje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Moje myślenie jest inne (co martwi mnie czasem). Chciałabym zajmować się pracą naukową właśnie po to, żeby uczyć studentów. Może to znaczy, że nie nadaję się na pracownika naukowego? Jakby co, zajmę się dydaktyką. Samą w sobie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">O i jeszcze a propos dydaktyki. (Ciąg mojego tekstu niebezpiecznie zaczyna przypominać ciąg luźnych skojarzeń. Niebawem zacznę pisać bloga strumieniem świadmości - strzeżcie się.) W ostatni weekend byłam na dwudniowym obowiązkowym kursie z dydaktyki szkoły wyższej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jechałam nań z niechęcią z dwóch powodów: po pierwsze - zajęcia od 8 do 15 w sobotę i niedzielę, kiedy leje deszcz, jest szaro, buro i ponuro nie są tym, co lubię najbardziej; po drugie - spodziewałam się, że niczym mnie tam nie zaskoczą (jako że kurs był skonstruowany z myślą o doktorancie, który nigdy nie miał żadnych doswiadczeń dydaktycznych). No i się zdziwiłam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pierwsze zaskoczenie: prowadzący - dydaktyk z krwi i kości, który potrafił utrzymać naszą uwagę (co przy wymienionych już okolicznościach wcale nie było łatwe) i przekazywał syntetyczne i praktyczne (!) informacje. Żadnego lania wody. Drugie: po raz pierwszy ktoś uczył mnie metod dydaktycznych za pomocą warsztatu! Człowiekowi się wydaje, że umie przeprowadzić zajęcia jakąś metodą, którą przecież zna z literatury przedmiotu i testował ją w różnych szkołach, a tu się okazuje, że nie do konca tak jest.</span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Aż żałowałam, że tylko 15 godzin tego kursu mieliśmy...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I teraz się zastanawiam, dlaczego w ciągu tych dziesiątek godzin na pedagogicznej specjalizacji zajmowaliśmy się pisaniem konspektów zajęć i referowaniem poszczególnych metod dydaktycznych, zamiast ćwiczyć je w praktyce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dobrze, koniec dygresji. I tak jest tasiemiec.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wracam do mojego powstającego referatu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-68208047419380845962013-12-29T11:06:00.000+01:002013-12-29T11:06:11.652+01:00Na ostatnią chwilę<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czasami to mam ochotę przełożyć samą siebie przez kolano i... pewnie wiecie co.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jak to jest, że człowiek motywuje się dopiero wtedy, kiedy deadline bardzo bliski. I wychodzi tak, że poświąteczny wolny czas spędza się na przykład nad artykułem z listopadowej (sic!) konferencji. Bo trzeba wysłać do końca grudnia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tak to właśnie mijają mi ostatnie dni 2013 roku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A święta? Święta były bardzo aktywne. Jedna kolacja wigilijna, potem druga. Pasterka, śwąteczne obiady, rozmowy spotkania. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I refleksja o Bogu przychodzącym mimo świątecznego obżartstwa i lenistwa - do naszych kłopotów i radości.</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-73931794185799030652013-12-24T08:20:00.001+01:002013-12-24T08:21:59.133+01:00Bóg się rodzi<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Za mną ostatnie w tym roku roraty. Szczerze mówiąc nigdy dotąd nie byłam na roratach w Wigilię. W mojej rodzinnej parafii tego dnia ich nie było, a ze stolicy zwykle wyjeżdżałam wcześniej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Mam nadzieję, że ten czas rorat, porannego wstawania, będzie wydawał dobre owoce. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tymczasem biorę się za ostatnie przygotowania - ogarnięcie domu, pakowanie i ruszamy do Rodziców. Jednych i drugich.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A dla wszystkich, którzy tu zaglądają, mam życzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieT9Ry6Wg05A7jfwoEx6AwNmR5VZ2IP7dGDB_X7FD0qIM4FtzRr4pUl5viKt3AaRHWkwof6PiFuu6fcCnsSGd-EcUA0ixJ9BJAXqtbouzmgG8-ogvba6v306BSk48Lldm70j1Bu0ZvFnk/s1600/narodzenie2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieT9Ry6Wg05A7jfwoEx6AwNmR5VZ2IP7dGDB_X7FD0qIM4FtzRr4pUl5viKt3AaRHWkwof6PiFuu6fcCnsSGd-EcUA0ixJ9BJAXqtbouzmgG8-ogvba6v306BSk48Lldm70j1Bu0ZvFnk/s400/narodzenie2.jpg" width="282" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> </span></i><i><span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif";">„Gdy zajaśniała jutrzenka
zbawienia, wieść o narodzinach Dziecka została ogłoszona jako radosna nowina:
«Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w
mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan» (Łk
2,10-11). Źródłem tej «wielkiej radości» jest oczywiście przyjście na świat
Zbawiciela”. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span lang="EN-US" style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; mso-ansi-language: EN-US;">Jan
Paweł II, Evangelium vitae</span></i><span style="font-family: 'Century Gothic', sans-serif; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: center;"> </span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia,
życzę wielu łask Bożych i prawdziwej radości!<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Wiary,
jaką miała Maryja, która nie rozumiejąc, zaufała Słowu.<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Nadziei,
pozwalającej ufnie i odważnie patrzeć w przyszłość.<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Miłości,
która otwiera na drugiego człowieka i uczy ofiarnie mu służyć.<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Radosnych Świąt i Bożego błogosławieństwa
na nadchodzący rok!<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Century Gothic","sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Bóg wszechmogący stał się </span></i></span><i style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">ludzkim dzieckiem</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">z wyciągniętymi bezradnie rękami</span></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">I świat</span></i></span><i style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">się wcale nie zawalił</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">ale zgarbiony uśmiechnął się i zaczął </span></i></span><i style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">się prostować.</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="line-height: 21px;"><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">ks. Jan Twardowski</span></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-36596711256039492752013-12-07T16:21:00.001+01:002013-12-07T16:21:14.843+01:00A ja lubię próby<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zwłaszcza takie przed samym koncertem, najlepiej dużym, z orkiestrą. Oczywiście mowa o próbach chóru.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przygotowujemy się ostatnio (w zasadzie dość długie "ostatnio") do koncertu, w którym zaśpiewamy trzy kantaty Jana Sebastia Bacha. Za nami tygodnie szlifowania Bachowych szesnastek i doganiania własnego oddechu. :) Jutro koncert - a dziś była próba generalna z orkiestrą. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jak napisałam - lubię takie próby. Wiadomo, że ostateczny efekt widać (słychać!) dopiero na samym koncercie, ale wtedy dochodzą emocje i w zasadzie człowiek nie wsłuchuje się dokładnie we wszystko, tylko skupia się na swojej partii. A dziś można było posłuchać solistów (nawet kilkakrotnie :D), wstępów (ach te trąbki!), nie stresując się za mocno, że jak nie wejdziemy to "masakra".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jutro koncert. Mam nadzieję, że będzie jeszcze piękniej niż dziś. ;)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A kto mieszka w stolicy (albo wybiera się jutro), zapraszam na Bacha.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHMBl2rbSKFS6zRkaxys76dOQspqUcU8kl2BeFAn1vxhWuOEu8i01hhUTG_DbNZF7H3SORfl3hy646JkLiyUuaE-6S9FiXHaLiBIzgOc4fn62x2XzB_gm9uCoFEtew0EvkVMiRGt-13ak/s1600/chor.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHMBl2rbSKFS6zRkaxys76dOQspqUcU8kl2BeFAn1vxhWuOEu8i01hhUTG_DbNZF7H3SORfl3hy646JkLiyUuaE-6S9FiXHaLiBIzgOc4fn62x2XzB_gm9uCoFEtew0EvkVMiRGt-13ak/s400/chor.jpg" width="276" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-67806107361948703172013-12-02T09:48:00.001+01:002013-12-02T09:48:24.544+01:00Rorate caeli desuper<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaczął się więc Adwent. W końcu!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Potrzeba mi tego czasu - radosnego oczekiwania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziś pierwsze poranne roraty - obyło się nawet bez wielkiego bólu przy wstawaniu (a nie należę do skowronków). Uwielbiam te Eucharystie, które sprawiają, że kazdy dzień tak pięknie się zaczyna. :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ostatnio najłatwiej przychodzi mi miotanie się pomiedzy różnymi obowiązkami i zajęciami, więc mam nadzieję, że adwentowy czas pomoże mi się uspokoić, trochę uporządkować. Może napiszę tu kiedy coś więcej, a tymczasem życzę wszystkim dobrego Adwentu!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtdZR2jJJElv-mCTBI8DP9txGyZ3GhgkCoNbHU3h_gllR56Qj2slHyDMIJAhM3zw51F_J90wEQv-7Ao84n9CFSH0lPbUqDZ7r-CooTtu6RHapMzHhyvFnYMpFCnYsfQCpd73pR9W55SoI/s1600/443177_790_913_34.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="287" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtdZR2jJJElv-mCTBI8DP9txGyZ3GhgkCoNbHU3h_gllR56Qj2slHyDMIJAhM3zw51F_J90wEQv-7Ao84n9CFSH0lPbUqDZ7r-CooTtu6RHapMzHhyvFnYMpFCnYsfQCpd73pR9W55SoI/s400/443177_790_913_34.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-13571026955620297792013-11-03T20:43:00.000+01:002013-11-03T20:43:12.360+01:00Fefleksje o feminizmie<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pisałam już chyba, że czytam Chestertona. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jeden z jego tekstów, zatytułowa<i> Zdradzony sztandar feminizmu</i> bardzo mnie zaintrygował. Od razu zaznaczam, że refleksja związana z poniższym tekstem to tylko moje subiektywne spojrzenie na sprawę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Publicysta sprzed wieku zaskakująco celnie przedstawił zupełnie inny od "panującego" punkt widzenia. </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Bo otóż za feministki przyjęło się uważać kobiety walczące o uznanie równości płci we wszelkich sferach życia (określenie popularne, niepretendujące do miana jakiejkolwiek definicji). A Chesterton na samym początku XX wieku (1908 r.) pisze tak (cytuję niemal cały esej, jest genialny):</span></div>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif;">Wybryki sufrażystek są nazywane tryumfem kobiety. Bynajmniej nim nie są. Jest to tryumf mężczyzny - i czysto męskiego sposobu myślenia. Ten ruch powinien nazywać się nie feminizmem, lecz maskulinizmem.</span> </div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Helvetica Neue', Arial, Helvetica, sans-serif;">Oto całkowite zwycięstwo mężczyzny nad kobietą i męskiej logiki nad kobiecym zdrowym rozsądkiem. Od początku świata w każdej jaskini, w każdym wigwamie, przy każdym stole w bawialni, istniały dwa punkty widzenia toczące przyjacielską, lecz nieustająca wojnę i jednające się ze sobą w niebezpiecznym romansie zwanym małżeństwem.</span> </div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
Jeden z nich głosił, że należy trzymać się abstrakcyjnych reguł prawa, że logikę należy wyciskać jak cytrynę, że umowny kanon zachowania obowiązujący w klubie i parlamencie nie może zostać naruszony, że bezstronność intelektualna to strawa dla ducha, równie ważna jak strawa dla ciała, że drobiazgi są ważne, że reguł gry należy z cała powaga przestrzegać – któro mówiąc, był to męski punkt widzenia. </div>
</span></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
Drugi, przeciwstawny pogląd utrzymywał, że ludzi poznaje się po owocach, że szczęście i smutek nie poddają się argumentom, że najskuteczniejszy w życiu jest trzeźwy zdrowy rozsądek, że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, że nieważne, kto ma przywileje, ważne kto ma władzę, i przede wszystkim, że realny pożytek z mężczyzny to ryba, którą złapał, lub pole, które zaorał, a cała reszta, od parlamentu zaczynając a na sporcie kończąc, to tylko zabawy małego chłopca. Tak właśnie, w miażdżącej większości wypadków, przedstawiał się kobiecy punkt widzenia. Jest on, nie powiem, całkiem zasadny, i choć ja sam z natury należę do przeciwnego obozu, lubię patrzeć, jak kobieca flaga łopoce dumnie na wietrze. </div>
</span></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
Niestety – tej flagi już nie ma. Została spuszczona z masztu. Feministki poddały fortecę własnej płci. Przeszły do naszego obozu i ogłosiły bezwarunkową kapitulację, przyznając, że to my, mężczyźni, zawsze mieliśmy słuszność, podczas gdy kobiety zawsze się myliły; że nasze knajpy i nasze parlamenty to wspaniałe miejsca, a kobiety popełniły błąd, naśmiewając się z nich przez stulecia.</div>
</span><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
(Źródło: G.K. Chesterton, <i>Obrona świata</i>, przeł. Jaga Rydzewska, Apostolicum, Warszawa 2006, str. 288-289)</div>
</span></blockquote>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">(Trzeba dodać, że autor napisał to w czasie, kiedy kobiety w Wielkiej Brytanii, jak też w wielu innych krajach nie miały praw wyborczych.)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jest oczywiste, że walka kobiet o edukację, prawa wyborcze itp. na przełomie XIX i XX wieku była bardzo istotna. Myślę jednak, że z tekstu publicysty (zanurzonego w ówczesnych realiach!) wypływa ważna myśl, często pomijana w feministycznym dyskursie. Mianowicie, chodzi o wartość kobiecości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jasne jest, że jako kobiety mamy cechy, których mężczyźni nie mają. I na odwórt. I wcale nie musimy im dorównywać, udowadniać, że możemy wszystko, co oni. Powinniśmy doceniać swoją kobiecość, a nie uważać, że męskość jest lepsza.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W perspektywie powyższego eseju wydaje się, że błędny nie jest sam ruch feministyczny, ale jego motywacje. To, że kobiety walczyły o edukację, prawa wyborcze itp. nie powinno wypływać z ich chęci udowodnienia, że są warte tyle samo co mężczyźni, ale z przekonania, że są warte nauki i prawa do decydowania o losach państwa. Bez porównywania. Ciekawe, że kobiecość była (jest?) często postrzegana jako wada (w zestawieniu z cechami "męskimi"), a sufrażystki, potem feministki nie walczyły o zmianę tego sposobu myślenia. Chciały (chcą?) udowodnić, że są jak mężczyźni i mogą robić wszystko, co oni.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Denerwuje mnie zawsze, ktoś komentuje jakieś moje zachowanie jako "typowo kobiece". Jakby to było coś złego. Że doszukuję się "dziury w całym", czasem wydatnie "nadinterpretuję" jakieś wydarzenia czy coś tam jeszcze. Wiele kobiet pewnie doświadcza czegoś podobnego. Kobiece cechy: choćby wrażliwość, dużo większe wyczucie itp., bywają postrzegane jako wady. Dlaczego? Bo nie tylko panowie, ale też panie dały sobie wmówić, że to są wady. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zakończę te moje chestertonowsko-feministyczne refleksje żartobliwym zdaniem mojego Męża na temat feminizmu. Zwykł on mawiać:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">"Zwykle feminizm kończy się wtedy, kiedy trzeba przestawić szafę". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Uproszczenie, ale jest w tym chyba trochę racji - roszczenia niejako "przeciwko naturze" kończą się, kiedy życie bardzo prosto ustawia nas na właściwe tory.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-63111911951532286382013-10-30T19:59:00.000+01:002013-10-30T19:59:08.885+01:00Smutne listopadowe święto (?)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie mam zamiaru wypowiadać się na temat zabaw Halloween'owych, które zaczynają po cichu wchodzić na miejsce chrześcijańskich świąt. I wywołują opór niektórych. Całe szczęście. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie ma o czym gadać - dla chrześcijanina nie ma czegoś takiego jak Halloween i już. Poza tym adaptacja amerykańskiej "tradycji" nie wydaje mi się czymś obiektywnie potrzebnym.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Z innej strony, uśmiech na mej twarzy wywołał opór wobec "nowej tradycji" Halloween'owej wynikający już nie z pobudek religijnych, a... patriotycznych (?). Sami zobaczcie. </span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisjbBXZCQk4Sy4akmwZSDyeOYmhohTQp5n_M0TAypBsWYc5N8M7871MvWZ9nMSSsr0p3bal-wJ8siFa-Gl24QCSvntJZNIoqR_FAB2MxJ6GIzBdaR2Q0A6Mr0izwlp6OUJHeQ56_LZBpg/s1600/dziady.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisjbBXZCQk4Sy4akmwZSDyeOYmhohTQp5n_M0TAypBsWYc5N8M7871MvWZ9nMSSsr0p3bal-wJ8siFa-Gl24QCSvntJZNIoqR_FAB2MxJ6GIzBdaR2Q0A6Mr0izwlp6OUJHeQ56_LZBpg/s400/dziady.jpg" width="262" /></a></div>
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">O produkcję powyższego początkowo posądzałam "braci polonistów, siostry polonistki", ale chyba nie - oni nie zrobiliby błędu interpunkcyjnego. :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przejdę jednak do sedna tego, o czym chciałam napisać. Otóż dzisiaj pracowałam z moim młodszym uczniem, Robertem i jako że z powodu choroby został w domu, robiliśmy kolejny temat z podręczników. A temat brzmiał: "Smutne listopadowe święto". W podręczniku opowiadanie Danuty Wawiłow o smutku i tęsknocie za zmarłą babcią, a w ćwiczeniach - chryzantemy i znicze. I tekst do uzupełnienia o tym, że dzień Wszystkich Świętych to taki smutny dzień, w którym wspominamy naszych bliskich zmarłych i zapalamy świeczki na grobach. Natomiast w matematyce - liczenie kosztów zakupów złożonych ze zniczy i chryzantem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">I w sumie nie ma co się potem dziwić, że dorośli już ludzie, często chrześcijanie, są zdziwieni, że Wszystkich Świętych to wcale nie smutne święto, a świętem wszystkich zmarłych jest de facto Dzień Zaduszny, 2 listopada. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ciekawe, czemu ta różnica między 1 listopada, kiedy to powinniśmy się radować chwałą zbawionych w nadziei, że i my, i nasi bliscy do nich dołączymy; a 2 listopada - dniem pamięci o wszystkich, którzy odeszli z tego świata, tak bardzo się zatarła. To 1 listopada znakomitej większości ludzi kojarzy się z wizytą na cmentarzu, zapalaniem świeczek etc. Może warto przypomnieć, że na samym początku listopada wspominamy najpierw wszystkich świętych, potem wszystkich zmarłych.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jako sprzeciw wobec pogańskiemu świętowaniu Halloween, powstało kilka akcji promujących właśnie świętych, a nie pogańskie zwyczaje. Np. facebook'owa: <span id="goog_2105149788"></span><span id="goog_2105149789"></span><a href="http://www.blogger.com/"></a>"<a href="https://www.facebook.com/events/441478882623211/?ref=2&ref_dashboard_filter=calendar" target="_blank">Wszystkich Świętych, a nie Halloween</a>" albo też ciekawe lingwistycznie hasło: "No Halloween, only Holy win" :) To niesamowicie budujące, że przyłączają się do nich tysiące młodych ludzi. Dzięki temu też wzrasta świadomość tego, o czym powinniśmy szczególnie pamiętać 1 listopada - o wszystkich świętych i o tym, że my także jesteśmy powołani do tego, aby kiedyś być wśród nich. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pomyślmy - kiedyś 1 listopada może być naszym świętem! I oby tak było.<br /><br />Przeżyjmy zatem dobrze listopadowe nie-smutne święta. Pamiętajmy o tym, że możemy pomóc naszym bliskim modlitwą i Komunią świętą w ich intenicji. Niech to będzie raczej czas nadziei i radości, zadumy i pamięci.<br />No i niestosownym wcale nie będzie życzyć: wesołych świąt!</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-14869933612902292552013-10-08T21:40:00.001+02:002013-10-08T21:51:19.994+02:00Kameleon<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dzieci zawsze mnie zadziwiały - swoim świeżym spojrzeniem na świat, pytaniami i spontaniczną ciekawością, niepodszytą zamiarami innymi niż zdobywanie wiedzy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wcześniej już wspominałam, że w związku z brakiem stałego etatu, uczę dzieci prywatnie. Jednym z moich uczniów jest siedmioletni Robert. I dziś właśnie Robert mnie zadziwił. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W ramach pracy domowej miał narysować jakieś zwierzę afrykańskie i coś o nim napisać w kilku zdaniach. Narysował kameleona. Właściwie kameleona rogatego (trójrogiego). Uparł się właśnie na to konkretnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Podczas gdy on rysował, ja zachodziłam w głowę, jakim cudem pomogę mu napisać te kilka zdań o kameleonie, i to rogatym. Nic nie wiedziałam o kameleonie (oprócz tego, że zmienia kolor), tymbardziej o rogatym! Już miałam sprawdzać, czy działa mi internet w komórce, co by odpowiednie informacje "wygooglować", kiedy Robert zaczął opowiadać o kameleonie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">"A wie pani, że kameleon ma takie rozdwojone kończyny (tak, użył słowa kończyny!), żeby mógł lepiej chwytać się gałęzi?" albo "Wie pani, że niektórzy ludzie myślą, że jak posadzą kameleona na biało-czerwonym materiale to też się zrobi biało czerwony? A to nieprawda. Kameleon zmienia kolor tylko wtedy, kiedy się boi albo kiedy go ktoś zdenerwuje." I jeszcze: "Kameleon rogaty to taki charakterystyczny kameleon, który na głowie ma trzy rogi; to takie ewolucyjne pozostałości po dinozaurach."</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Siedziałam oniemiała. Absolutnie nie było problemu, żeby napisać kilka zdań o kameleonie. Robert wszystko wiedział i, co więcej, układał w całkiem poprawne, rozbudowane zdania.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy wróciłam do domu, tak dla spokojności sumienia (nie to, żeby nie ufała dziecku) sprawdziłam, co z tym kameleonem. <a href="http://portalwiedzy.onet.pl/67388,,,,kameleon_trojrogi,haslo.html" target="_blank">I wszystko się zgadza!</a> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie wiem, skąd to dzieco ma taką wiedzę, ale ma! Czymże są przy tym jego dyslektyczne, niewielkie problemy! :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tyle dziś o wrażeniach z uczenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jeszcze parę słów o uczeniu się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Na uczelni zaczęły się moje doktoranckie przygody. W piątek byłam na pierwszy zebraniu mojego zakładu. Na zebraniu, które ciągnęło się niemiłosiernie długo i dostarczyło mi sporo stresu. Znalazłam się w gronie osób, które jakoś tam znałam (z widzenia, słyszenia, zajęć czy podręczników), a teraz zostałam przedstawiona jako "nowa koleżanka". Jasne, że nie chodzi o przechodzenie z profesorami na "ty", tylko o pewną zmianę plaszczyzny poruszania się po wydziale. W każdym razie, moja mentalność jeszcze tej zmiany nie ogarnia, zdecydowanie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Żeby było śmieszniej, co do planu studiów, nikt nic nie wie. Jak powiedziała moja Promotor - "stare zasady nie obowiazują, nowych nie ma, pozostaje nam zdrowy rozsądek". I tak mój plan ustala ów "zdrowy rozsądek" pani profesor. I w sumie dobrze, czuję, ze źle na tym nie wyjdę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziś w koncu odebrałam nową legitymację i indeks. I dziwnie się w tym wszystkim czuję. No, ale mogę już powiedzieć, żem doktorantka pełną gębą. :)</span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8111778756507940630.post-37081266408336632962013-09-24T21:51:00.000+02:002013-09-25T17:29:19.570+02:00Sezon na inauguracje<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">O tak, dziś właśnie zainaugurowałam... sezon na inauguracje. :) Już pewnie pisałam o tym (na przykład przed rokiem) - z racji chórowego harmonogramu mam szansę wziąć udział w naprawdę wielu uniwersyteckich inauguracjach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">(Choć w sumie nie wiem, czy "szansa" to odpowiednie słowo w tym kontekście.)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziś była pierwsza z nich. Co prawda te inauguracje bywają potwornie nudne i długie, ale czasem można się dowiedzieć całkiem ciekawych rzeczy (np. na temat jakichś nanostruktur czy innych molekuł na Wydziale Biologii czy Chemii:). Można też poczytać książkę (no ja odkrywam właśnie Chestertona - ale o tym przy innej okazji) albo poobserwować studentów - głównie pierwszego roku, tuż po maturze, bo też starsi zwykle na inauguracjach nie bywają. A ci nowoprzyjęci ciekawie nieraz wyglądają - trochę przestraszeni, trochę nie na miejscu, rozglądają się, niemrawo powtarzają przysięgę studenta, a potem usiłują nie zasnąć na wykładzie, z którego zwykle niewiele są w stanie zrozumieć (głównie przez terminologię).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jutro kolejna inauguracja - ale tym razem nie z chórem: idę na mój polonowy "początek roku". :) Może dowiem się czegoś o planie zajęć (nadal cisza w eterze), może dostanę legitymację (wszak te doktoranckie też uprawniają do zniżek, a zwykła studencka lada dzień się "skończy"), może spotkam moją przeszłą-przyszłą panią promotor (łudzę się nadzieją, że jeśli nie sekretariat, to może ona coś wie na temat terminów zajęć). Także zobaczymy, co to będzie jutro. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A w czwartek i piątek rano - kolejne "chórowe" inauguracje (w sumie to nawet nie patrzyłam na jakich wydziałach). :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W piątek czeka mnie jeszcze pewne wydarzenie zupełnie wyjątkowe, ale w sumie - miłe (mam nadzieję). Dostałam zaproszenie na mały jubileusz 10-lecia szkolnej gazetki gimanzjalnej, której byłam w zamierzchłych czasach współtwórcą. Właściwie to byłam w pierwszej "redakcji" (że tak to szumnie nazwę) pisemka. No i teraz organizują tam jubileusz, zapraszają byłych "dziennikarzy" i w ogóle. Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A że gimnazjum to czasy, które szczególnie miło wspominam (chyba lepiej niż liceum!), to z przyjemnością pojadę. Chyba fajnie będzie po latach spotkać kolegów i koleżanki z tej naszej pierwszej "redakcji".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przeczytałam właśnie mój post i stwierdzam - za wiele nawiasów! Ale przecież nie będę zmieniać. :) A może czasem trzeba tak myśl nawiasowo wyrażać. A jeśli nie trzeba, to przynajmniej... wolno. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
Patricehttp://www.blogger.com/profile/11593951835310300536noreply@blogger.com2