Fefleksje o feminizmie

Pisałam już chyba, że czytam Chestertona. 
Jeden z jego tekstów, zatytułowa Zdradzony sztandar feminizmu bardzo mnie zaintrygował. Od razu zaznaczam, że refleksja związana z poniższym tekstem to tylko moje subiektywne spojrzenie na sprawę.

Publicysta sprzed wieku zaskakująco celnie przedstawił zupełnie inny od "panującego" punkt widzenia. Bo otóż za feministki przyjęło się uważać kobiety walczące o uznanie równości płci we wszelkich sferach życia (określenie popularne, niepretendujące do miana jakiejkolwiek definicji). A Chesterton na samym początku XX wieku (1908 r.) pisze tak (cytuję niemal cały esej, jest genialny):

Wybryki sufrażystek są nazywane tryumfem kobiety. Bynajmniej nim nie są. Jest to tryumf mężczyzny - i czysto męskiego sposobu myślenia. Ten ruch powinien nazywać się nie feminizmem, lecz maskulinizmem. 
Oto całkowite zwycięstwo mężczyzny nad kobietą i męskiej logiki nad kobiecym zdrowym rozsądkiem. Od początku świata w każdej jaskini, w każdym wigwamie, przy każdym stole w bawialni, istniały dwa punkty widzenia toczące przyjacielską, lecz nieustająca wojnę i jednające się ze sobą w niebezpiecznym romansie zwanym małżeństwem. 
Jeden z nich głosił, że należy trzymać się abstrakcyjnych reguł prawa, że logikę należy wyciskać jak cytrynę, że umowny kanon zachowania obowiązujący w klubie i parlamencie nie może zostać naruszony, że bezstronność intelektualna to strawa dla ducha, równie ważna jak strawa dla ciała, że drobiazgi są ważne, że reguł gry należy z cała powaga przestrzegać – któro mówiąc, był to męski punkt widzenia. 
Drugi, przeciwstawny pogląd utrzymywał, że ludzi poznaje się po owocach, że szczęście i smutek nie poddają się argumentom, że najskuteczniejszy w życiu jest trzeźwy zdrowy rozsądek, że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, że nieważne, kto ma przywileje, ważne kto ma władzę, i przede wszystkim, że realny pożytek z mężczyzny to ryba, którą złapał, lub pole, które zaorał, a cała reszta, od parlamentu zaczynając a na sporcie kończąc, to tylko zabawy małego chłopca. Tak właśnie, w miażdżącej większości wypadków, przedstawiał się kobiecy punkt widzenia. Jest on, nie powiem, całkiem zasadny, i choć ja sam z natury należę do przeciwnego obozu, lubię patrzeć, jak kobieca flaga łopoce dumnie na wietrze. 
Niestety – tej flagi już nie ma. Została spuszczona z masztu. Feministki poddały fortecę własnej płci. Przeszły do naszego obozu i ogłosiły bezwarunkową kapitulację, przyznając, że to my, mężczyźni, zawsze mieliśmy słuszność, podczas gdy kobiety zawsze się myliły; że nasze knajpy i nasze parlamenty to wspaniałe miejsca, a kobiety popełniły błąd, naśmiewając się z nich przez stulecia.
(Źródło: G.K. Chesterton, Obrona świata, przeł. Jaga Rydzewska, Apostolicum, Warszawa 2006, str. 288-289)

(Trzeba dodać, że autor napisał to w czasie, kiedy kobiety w Wielkiej Brytanii, jak też w wielu innych krajach nie miały praw wyborczych.)

Jest oczywiste, że walka kobiet o edukację, prawa wyborcze itp. na przełomie XIX i XX wieku była bardzo istotna. Myślę jednak, że z tekstu publicysty (zanurzonego w ówczesnych realiach!) wypływa ważna myśl, często pomijana w feministycznym dyskursie. Mianowicie, chodzi o wartość kobiecości.
Jasne jest, że jako kobiety mamy cechy, których mężczyźni nie mają. I na odwórt. I wcale nie musimy im dorównywać, udowadniać, że możemy wszystko, co oni. Powinniśmy doceniać swoją kobiecość, a nie uważać, że męskość jest lepsza.

W perspektywie powyższego eseju wydaje się, że błędny nie jest sam ruch feministyczny, ale jego motywacje. To, że kobiety walczyły o edukację, prawa wyborcze itp. nie powinno wypływać z ich chęci udowodnienia, że są warte tyle samo co mężczyźni, ale z przekonania, że są warte nauki i prawa do decydowania o losach państwa. Bez porównywania. Ciekawe, że kobiecość była (jest?) często postrzegana jako wada (w zestawieniu z cechami "męskimi"), a sufrażystki, potem feministki nie walczyły o zmianę tego sposobu myślenia. Chciały (chcą?) udowodnić, że są jak mężczyźni i mogą robić wszystko, co oni.

Denerwuje mnie zawsze, ktoś komentuje jakieś moje zachowanie jako "typowo kobiece". Jakby to było coś złego. Że doszukuję się "dziury w całym", czasem wydatnie "nadinterpretuję" jakieś wydarzenia czy coś tam jeszcze. Wiele kobiet pewnie doświadcza czegoś podobnego. Kobiece cechy: choćby wrażliwość, dużo większe wyczucie itp., bywają postrzegane jako wady. Dlaczego? Bo nie tylko panowie, ale też panie dały sobie wmówić, że to są wady. 

Zakończę te moje chestertonowsko-feministyczne refleksje żartobliwym zdaniem mojego Męża na temat feminizmu. Zwykł on mawiać:
"Zwykle feminizm kończy się wtedy, kiedy trzeba przestawić szafę". 
Uproszczenie, ale jest w tym chyba trochę racji - roszczenia niejako "przeciwko naturze" kończą się, kiedy życie bardzo prosto ustawia nas na właściwe tory.

Komentarze

  1. Bardzo mi się podoba to, co napisał Chesterton :D Wykorzystam to w jakiejś dyskusji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chesterton jak zwykle bardzo celny i mądry, też go czytuję, ale akurat tego felietonu nie znałam :)

    (p.s. też teraz włąśnie czytam Jezusa z Nazaretu, którego widzę na marginesie :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytam już od dłuższego czasu - to chyba nie jest lektura "na jeden wieczór". :)

      Usuń
    2. żebyś wiedziała (że tak przejdę na TY :) )

      zaczynałam trzy razy, pierwszy raz po angielsku, ale uznałam, że nie dam rady za drugim zdałam sobie sprawę, że przy drugim rozdziale nie pamiętam pierwszego, zaczęłam od nowa i robię notatki w zeszyciku

      i działa wspaniale

      bo ta książka jest pełna niesamowitych myśli, bardzo głębokich i rewolucyjnych, trzeba je spokojnie rozgryzać i trawić

      Usuń
  4. 57 year old Account Coordinator Annadiane Caraher, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Mycology. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta Competizione. na na tej stronie internetowej

    OdpowiedzUsuń
  5. 22 yr old Programmer Analyst I Eleen Mapston, hailing from Cumberland enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Kite flying. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Ferrari 250 GT SWB Berlinetta Competizione. moja strona

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty