Kwestia Mikołaja

Mam rozkminę nie lada. Bo co tu zrobić z Mikołajem? Bąbel w sumie jeszcze maleńki i raczej nie będą go w tym sezonie interesowały ani prezenty, ani od kogo je dostanie lub też - gdzie je znajdzie. Więc niby można by odłożyć temat. Ale jakiś mały chochlik w środku domaga się potraktować sprawę poważnie i konsekwentnie od samego początku.

Jako dziecko wierzyłam w świętego Mikołaja. Znaczy, że rodzice nie mają nic wspólnego z prezentami pod poduszką w Mikołajki i z podarunkami pod choinką w Wigilię, a moje dobre lub złe zachowanie zadecyduje czy i jakie gadżety dostanę od starszego pana z bialą brodą. Pisałam listy do świętego Mikołaja i kłóciłam się ze stryjecznym, starszym bratem udowadniając, że mama wcale nie chowa prezentów w szafie tylko przynosi je Mikołaj.
Raz też przybył do nas w wigilijny wieczór święty Mikołaj i prawie wcale się nie domyślałam, że to znajomy rodziców ze sztuczną brodą. Pamiętam tylko, że trochę się denerwowałam i nie chciałam mówić żadnych wierszyków. W końcu na prezenty "pracowałam" swoim zachowaniem przez caly rok.
Nie pamiętam już dokładnie ile lat miałam, kiedy zginęła we mnie dziecięca wiara w świętego Mikołaja. Pamiętam tylko takie jakieś nie do końca miłe przeczucie, że przez kilka lat ktoś mnie robił w balona, śmiejąc się za plecami z mojej naiwności.
I stąd właśnie moje rozkminy w kwestii Mikołaja. 

W sumie to chyba nie chcę szczepić w Stasiu wiary w Mikołaja w czerwonej czapce z pomponem, gimnastykować się, jak podłożyć prezenty pod choinkę żeby nie widział etc. Na pewno nie chcę. Szukaliśmy więc z męzem alternatywy i chyba ją znaleźliśmy. W teorii wyglada nieźle, za jakiś czas przekonamy się, co z praktyką.

Nie będziemy oszukiwać (bo czy kłamstwo białe czy nie, to jednak) synka. Będziemy opowiadać o świętym Mikołaju - tym historycznym. I o tym, że na jego pamiątkę ludzie obdarowują prezentami kochane osoby 6 grudnia i na Boże Narodzenie. O. Taki koncept. Pewnie będzie kiedyś trochę problemów, pytań. Nie wiem, na ile do sprawy uda się przekonać dziadków Stasia. Spróbujemy. W każdym razie - my chcemy być konsekwentni.

A jak u Was wygląda kwestia Mikołaja?

Komentarze

  1. Pierwsza rzecz: u nas pod choinkę to Dzieciątko, a nie żaden Mikołaj, Mikołaj jest szóstego grudnia i co to w ogóle za porządki, żeby go jeszcze w święta drugi raz targać z tym workiem... Jak już się dorobię własnego potomstwa, to chyba bardziej się będę starać, żeby mi nie przesiąkło tą warszawską herezją ;) Inna sprawa, że chyba trochę łatwiej wytłumaczyć dziecku jak podrośnie, że robiąc prezenty, pomagamy małemu Jezuskowi, że to naprawdę Jego robota i że można Mu też podziękować za prezent od rodziców - no i nie w chodzi w grę koncepcja, że "Dzieciątko nie istnieje" (na większość tych rzeczy wpadłam dopiero po przeczytaniu Twojej notki, ale dla mnie samej brzmi przekonująco, w sumie nie pamiętam, jak w moim przypadku wyglądało odarcie z choinkowych złudzeń, ale chyba nie było zbyt brutalne)... A co do samego Mikołaja, moi rodzice mi mówili, że ci poprzebierani na mieście to "pomocnicy", bo sam by sobie nie poradził - kupiłam bez problemu, do dziś trochę w to wierzę.
    Ja tam bym zostawiła dziecku trochę przestrzeni na fantazję, tajemnicę - bo to też jest element świątecznego czy mikołajkowego prezentu, część tej obrzydliwie wyeksploatowanej, a jednak wciąż obecnej "magii świąt". Czym by się inaczej różnił ten prezent od "zwykłego" prezentu na urodziny, Dzień Dziecka czy dowolną inną okazję? (Hm, chyba wychodzi ze mnie rozpieszczona smarkula obrzucana prezentami przy byle pretekście... cóż.)
    Strasznie długi mi się zrobił ten komentarz, ale jeszcze mi wpadło na koniec: ja do dzisiaj uwielbiam do swoich podarunków dołączać tekst "Wesołych Świąt życzy Dzieciątko". I niby zwykle wiadomo, że to ode mnie, albo i sama się przyznam, jak kto zapyta, ale robienie takich "anonimowych" prezentów to wielka frajda. Gdyby mi od początku mówiono, że to tylko na pamiątkę, to chyba teraz nie miałoby to takiego uroku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciątko to świetny pomysł! Dużo lepszy niż Mikolaj w Boże Narodzenie! :)
      Hm, "magia świąt". Nie jestem pewna czy chę, żeby Staś kojarzył święta tylko przez pryzmat atmosfery... Chciałabym zaszczepić w nim coś więcej od samego poczatku. W sumie nie wiem, czy mi się to uda.

      Usuń
  2. kurcze... świetny pomysł... tylko... Ci wszyscy inni, którzy inny pomysł na to będą mieli... mój malec w ty roku na święta będzie mić 8 miesięcy, ale za rok? co zrobimy? bym chciała też jakoś tak normalnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mój na święta bedzie miał 10 miechów i ten rok jeszcze na luzie. tak, "ci wszyscy inni" też mnie niepokoją. Pociesza mnie fakt, ze na razie nie bardzo kwestionują nasze decyzje rodzicielskie (przynajmniej nie do nas:D). Pytanie, czy tak samo będzie jak zrobimy "zamach" na Mikołaja :D

      Usuń
  3. Heh u nas Mikołaj daje prezenty pod poduszkę, tyle że tłumaczymy kim był ten prawdziwy i pokazujemy na ikonach. I mówimy że ten grubas z reklam to sztuczny jest :P
    A w Wigilię jakiś drobiazg pod choinką będzie, ale nie od Mikołaja. W końcu jak są urodziny (Jezusa), to są też prezenty :)
    Nie wiedziałam że macie synka, gratulacja :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u nas ostatecznie pewnie będzie podobnie. W każdym razie - chciałabym. 😉
      Ano mamy i to juz rok prawie. 😁

      Usuń
  4. nie noooo - Mikołaj MUSI być!!! Największa frajda dzieciństwa! U mnie przebierał się Dziadek, ale przychodził z mitrą i pastorałem - nie w jakimś pomponie - i to był ŚWIĘTY Mikołaj, ale zawsze był! Nie pozbawiaj dziecka takiej frajdyyy :-) Óściski dla Was wszystkich! :-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia Mikołaja tymczasowo zawieszona. Nie protestowaliśmy, jak dziadkowie mówili "że Mikołaj przyniósł".
      Zobaczymy jak to będzie. ;)
      Dzięki! A ja kTy żyjesz w ogóle?

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty