Cierpliwość

Cierpliwość wobec innych jest miłością,
cierpliwość wobec siebie samego jest nadzieją,
cierpliwość wobec Boga jest wiarą.
Adel Bestavros
Oto jeden z cytatów, otwierających książkę Tomáša Halíka pod tytułem Cierpliwość wobec Boga. Cytat, który pewnego wieczoru skłonił mnie do namysłu nad tym słowem-hasłem, towarzyszącym nam na co dzień, a tak mało poddawanym refleksji (w moim odczuciu). 
Bo i po co zastanawiać się nad cierpliwością: albo się ją ma, albo nie. Poza tym, czy brak cierpliwości jest uznawany dzisiaj za tak wielką wadę? No bo przecież można stracić ciepliwość do męża/żony, kiedy pracuje się tak ciężko, na zewnątrz piekielne upały, a doba nadal za krótka. Można też nie mieć cierpliwości do dzieci/rodziców, no bo ile powtarzać w kółko to samo lub słuchać tych samych rad, uwag, napomnień. Proste. Albo ciepliwość do siebie samego - cóż za pomysł! Przecież gonią terminy, wszystko musi być dokładnie, perfekcyjnie, teraz, już. Cierpliwość wobec Boga? - no to z kolei brzmi już jak herezja. I czemu cierpliwość? Czemu to właśnie ona ma być tak ważna?

Nie jestem cierpliwa. Chyba nigdy nie byłam i co więcej - nie myślałam, że to kiedykolwiek może się zmienić. A teraz myślę, że może. I powinno, kiedy pomyśli się ocierpliwości w trochę innych kategoriach.

Miłość. Czy nie ma jej bez zazdrości, jak mówi popularne powiedzenie - nie jestem pewna, ale to już temat na inny tekst. Na pewno jednak nie ma jej bez cierpliwości. Tak mówi nam św. Paweł (por. 1 Kor 13, 4) i... logika. Bo przecież nikt z nas nie jest ideałem i nie kocha ideału. To zakłada akceptację cudzych wad, irytujących szczegółów codzienności. Wydawałoby się, że to nic wielkiego. Da się przeżyć, bez przesady. Ale pomyślmy o tym w perspektywie dwudziestu, trzydziestu, pięćdziesięciu lat. Małżonkowie z takim stażem są dla mnie bezwzględnym przykładem, że bez cierpliwości miłość jest niemożliwa. 

Nadzieja. Tu sprawa z pozoru nie jest tak oczywista, jak w przypadku miłości. No bo cierpliwość wobec siebie kojarzy się nieco z pobłażaniem sobie. Odpuszczaniem. Wewnętrznym lenistwem. No bo w sumie to można mieć nadzieję, że kiedyś zrezygnuje się z jakiegoś nałogu, ale czy to coś zmieni? Czy ma to coś wspólnego z cierpliwością? Niekoniecznie. Ciepliwość, która jest nadzieją pozwala podnosić się ze słabości. Zaakceptować to, że znowu nie wyszło. Że przecież się staram, ale nie wychodzi. Cierpliwość wobec siebie pozwala sobie nie odpuścić.

I wiara. Jak się ma do niej cierpliowość wobec Boga? O tym pisze we wspomnianej na początku książce ksiądz Tomáš Halík.
Główną róznicę miedzy wiarą a ateizmem dostrzegam w cierpliwości. Ateizm i religijny fundamtentalizm oraz entuzjazm łatwej wiary są uderzająco podobne w tym, jak szybko potrafią uporać się z tajemnicą, która nazywamy Bogiem (...). Z tajemnicą człowiek nigdy nie może się "uporać". Tajemnicy - w odrożnieniu od problemu - nie można zdobyć; trzeba cierpliwie przebywać na jej progu i trwać w niej. (...) Wiara potrzebna jest własnie w chwilach światłocienia, wieloznaczności życia i świata, a także na czas nocy i zimy Bożego milczenia.
Halik, T., Cierpliwość wobec Boga. Spotkanie wiary z niewiarą, przeł. Andrzej Babuchowski, Kraków 2011.
Kto z nas nie doświadczył momentu, w którym pytał: gdzie jest Bóg? Czemu na to pozwala? Takie pytania pojawiają się często i w bardzo różnych kontekstach. Odpowiedzią staje się tu cierpliwość, która przychodzi niejako "w miejsce" wiary, wyrastającej z przekonania, nagle zachwianego. 
Halik w swojej książce mówi o wierze, nadziei i miłości jako aspektach cierpliwości wobec Boga. Trzonem jego rozważań jest sytuacja pogranicza wiary i niewiary, którą obrazuje przez przywołanie historii Zacheusza, w którym widzi poszukujących ludzi (nie tylko chrześcijan) wszystkich epok. Poszukujących, którzy są właśnie pomiędzy i może jak biblijny bohater wypatrują Boga z gałęzi swojej życiowej sykomory. Poszukujących, do których "gorliwi chrześcijanie" często nie mają cierpliwości. Bo "Zacheusze" pozostają na uboczu, zadają pytania, nie pasują. 
Co ciekawe, jako "Zacheuszy" Halik widzi wielu, których w pierwszej chwili bez wahania włożylibyśmy do szufladki ateistów i... świętych. Podaje przykład Nietzschego i św. Teresy z Lisieux. Tego, który ogłosił śmierć Boga i tej, która miała doświadczać "myśli najgorszych ateistów".

Wiara jest cierpliwością, pisze Halik. Bo Bóg przemawia nie tylko swoim słowem, ale i swoim milczeniem. I odwrotnie: w pewnej odmianie cierpliwości wobec wszystkiego, co w życiu trudne, twarde i wieloznaczne, obecna jest wiara. 
I może czasem trzeba nam być Zacheuszem, który nie boi się obnażyć swojej słabości, bo cierpliwe czeka na Boga. 
Żeby wiary opartej na przekonaniu nagle coś w nas nie zachwiało.

Chętnym polecam sięgnięcie do ksiażki Halika. Wiele w niej można znaleźć spraw do refleksji, pytań. Ja sama mam kilka punktów, o które mogłabym się z autorem pospierać. Całość jednak porusza i motywuje do cierpliwości.
Wobec Boga, innych ludzi i w końcu - siebie samego.

Komentarze

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty