A ja lubię próby
Zwłaszcza takie przed samym koncertem, najlepiej dużym, z orkiestrą. Oczywiście mowa o próbach chóru.
Przygotowujemy się ostatnio (w zasadzie dość długie "ostatnio") do koncertu, w którym zaśpiewamy trzy kantaty Jana Sebastia Bacha. Za nami tygodnie szlifowania Bachowych szesnastek i doganiania własnego oddechu. :) Jutro koncert - a dziś była próba generalna z orkiestrą.
Jak napisałam - lubię takie próby. Wiadomo, że ostateczny efekt widać (słychać!) dopiero na samym koncercie, ale wtedy dochodzą emocje i w zasadzie człowiek nie wsłuchuje się dokładnie we wszystko, tylko skupia się na swojej partii. A dziś można było posłuchać solistów (nawet kilkakrotnie :D), wstępów (ach te trąbki!), nie stresując się za mocno, że jak nie wejdziemy to "masakra".
Jutro koncert. Mam nadzieję, że będzie jeszcze piękniej niż dziś. ;)
A kto mieszka w stolicy (albo wybiera się jutro), zapraszam na Bacha.
a można posłuchać Was gdzieś w sieci...? bo na koncert już za późno! pozdrawiam, xmj
OdpowiedzUsuńŻałuję, że wcześniej nie widziałam tego posta, na pewno bym przyszła! :)
OdpowiedzUsuńhttp://nowy-feminizm.blogspot.com/