Na Euro
Jako że mózg mi już paruje od filozofii przemieszanej z historią literatury postanowiłam w krótkiej przerwie napisać coś o Euro 2012.
Dowiedzieliśmy się pół roku temu. Pół roku chór nie mógł puścić pary z ust, zobowiązany przez UEFA do milczenia. Pół roku wyobrażaliśmy sobie, jak to może wyglądać, jak to będzie na tym stadionie i w ogóle.
Potem zaczęliśmy nagrywać hymny.
Sporo przy tym było pracy - zwłaszcza w oddaniu oryginalnego brzmienia trzynastu obcych języków (no dobra - 12: hiszpański hymn nie ma tekstu:).
Sporo było też radosnych chwil, zwłaszcza w studio, również za sprawą wspaniałego realizatora - niezastąpionego pana Tadeusza. W końcu udało się - hymny szczęśliwie zostały nagrane.
Ostatnio - już tylko szlifowanie tekstu greckiego hymnu - bo o ile melodia wbiła się w pamięć po nagraniach, o tyle istniało ryzyko, że tekst, w decydującym momencie, z wrażenia - zapomnimy. Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło. 8 czerwca wszystko poszło zgodnie z planem.
Wrażenia? Niezapomniane. Kroczenie po murawie w obecności tylu tysięcy kibiców, śpiewanie Mazurka razem z tymi wszystkimi ludźmi - tego nie da się zapomnieć.
A kiedy zeszliśmy do garderoby po ceremonii otwarcia nie mogliśmy uwierzyć, że to JUŻ PO.
Zostają nam wspomnienia dni na stadionie (jeden spędziliśmy tam w ramach prób, a i 8 czerwca musieliśmy być tak wcześnie, że zdążyliśmy się nacieszyć stadionem:), zdjęcia i wrażenia.
No i to by było na tyle. Poniżej onetowe zdjęcie, które bardzo ładnie pokazuje, jak pięknie chór wkomponował się w "krajobraz". Szkoda, że TVP słabo nas pokazywała w czasie śpiewania. No, ale nie będę narzekać. :)
Wracam do nauki.
Dowiedzieliśmy się pół roku temu. Pół roku chór nie mógł puścić pary z ust, zobowiązany przez UEFA do milczenia. Pół roku wyobrażaliśmy sobie, jak to może wyglądać, jak to będzie na tym stadionie i w ogóle.
Potem zaczęliśmy nagrywać hymny.
Sporo przy tym było pracy - zwłaszcza w oddaniu oryginalnego brzmienia trzynastu obcych języków (no dobra - 12: hiszpański hymn nie ma tekstu:).
Sporo było też radosnych chwil, zwłaszcza w studio, również za sprawą wspaniałego realizatora - niezastąpionego pana Tadeusza. W końcu udało się - hymny szczęśliwie zostały nagrane.
Ostatnio - już tylko szlifowanie tekstu greckiego hymnu - bo o ile melodia wbiła się w pamięć po nagraniach, o tyle istniało ryzyko, że tekst, w decydującym momencie, z wrażenia - zapomnimy. Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło. 8 czerwca wszystko poszło zgodnie z planem.
Wrażenia? Niezapomniane. Kroczenie po murawie w obecności tylu tysięcy kibiców, śpiewanie Mazurka razem z tymi wszystkimi ludźmi - tego nie da się zapomnieć.
A kiedy zeszliśmy do garderoby po ceremonii otwarcia nie mogliśmy uwierzyć, że to JUŻ PO.
Zostają nam wspomnienia dni na stadionie (jeden spędziliśmy tam w ramach prób, a i 8 czerwca musieliśmy być tak wcześnie, że zdążyliśmy się nacieszyć stadionem:), zdjęcia i wrażenia.
No i to by było na tyle. Poniżej onetowe zdjęcie, które bardzo ładnie pokazuje, jak pięknie chór wkomponował się w "krajobraz". Szkoda, że TVP słabo nas pokazywała w czasie śpiewania. No, ale nie będę narzekać. :)
Wracam do nauki.
O matko... śpiewałaś hymn na otwarciu mistrzostw? Byłaś w tym chórze...
OdpowiedzUsuńJejku, wielkie gratulacje, świetnie Wam poszło! Niezapomniane wspomnienia na całe życie.
byliście rewelacyjni!! :)
Śpiewałam:)
UsuńCieszę się, że się podobało.
Tak, niezapomniane przeżycie - będzie co opowiadać wnukom :D
I cóż ja mogę napisać? Pozostaje mi tylko pogratulować i pozazdrościć tych wszystkich emocji. SUPER! :)
OdpowiedzUsuń