Na bieżąco

Wieki mnie tu nie było!
Ostatnie tygodnie nieźle dały mi w kość i jak spoglądam do kalendarza, to wprost nie mogę uwierzyć, jak wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch-trzech tygodni.

Tak więc w telegraficznym skrócie.

Pod koniec czerwca stałam się magistrem polonistyki, co zamknęło pewien etap mojego życia. Otworzyło jednak inny.
Dojrzewająca długo i nagle powzięta decyzja o podjęciu studiów doktoranckich zaoowocowała bowiem tygodniem papierkowej roboty, stresem większym chyba od tego sprzed obrony i ogólnym zamieszaniem.
Jednakże opłacało się. Udało mi się jakoś przekonać komisję rekrutacyjną do moich pomysłów i zostałam przyjęta. Moja przygoda z warszawskim Wydziałem Polonistyki potrwa więc jeszcze przynajmniej cztery lata. A może dłużej. :)

W tak zwanym międzyczasie (pomiędzy obroną i rozmową kwalifikacyjną  na studia, w czasie kompletowania dokumentacji na powyższe) byłam też w Poznaniu na wspaniałym Festiwalu chóralnym "Uniwersitas Cantat". Zupełnie wyjątkowe wydarzenie - świetne chóry z całego świata, dobra atmosfera.  Żadnej rywalizacji - tylko wspólna radość ze śpiewania i Sykulskiego "Origo Mundi". :) Warto było jechać.

W tym samym międzyczasie odwiedzała też radio i telewizję promując Festiwal Młodych "Polska Copacabana", który odbył się na płockiej plaży w ubiegły weekend. To wydarzenie pochłonęło mnie tuż po egzaminie na studia, a właściwie mentalnie wróciłam do rzeczywistości dopiero w ostatni wtorek. Ciekawych tego, czym była "Polska Copacabana" odsyłam do relacji. Napisałam o tym ju wystarczająco dużo w różnych miejscach.

Dla mnie Festiwal jest co roku bardzo dobrym czasem: i aktywności (czasem przewyższającej fizyczne możliwości), i pradoksalnie - ładowania akumulatorow. To niezwykle intesywne dni, w których spotykam masę wspaniałych osób i doświadczam mocno Pana Boga - w ludziach i we własnym zmęczeniu pracą dla tych ludzi. A najlepszą nagrodą są uśmiechy wyjeżdżających, zadowolonych uczestników i poczucie, że było warto. :)

Po Festiwalu, jak już wspomniałam, wracam powoli do szarej rzeczywistości.
Powoli, bo chyba dopiero teraz dociera do mnie, że skończyłam studia, że udało mi się dostać na doktoranckie, że tyle nowych rzeczy przede mną. 
W sumie jeszcze nie odpoczęłam. 

Jedno wiem, w najbliższym czasie nigdzie na dłużej nie wyjeżdżam bez Męża. Natęskniłam się ostatnio aż za bardzo.;)

No i na bloga obiecuję zaglądać trochę regularniej.

Infrastruktura "Polskiej Copacabany"

Komentarze

  1. Super! Lubię taką intensywność wydarzeń.

    No i gratuluję pani magister! :) Teraz to aż mi głupio będzie pisać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, czemu głupio. Nie zauważyłam, żeby coś się diametralnie zmieniło po obronie. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty