Wszystko nie tak

Jak w tytule. Wszystko nie tak.

Magisterka idzie jak po grudzie. Wczoraj na przypadkowych konsultacjach (nie planowanych, po prostu spotkałam promotorkę na korytarzu i tak wyszło) usłyszałam wiele nieprzyjemnych słów, układających się w niewesołą konkluzję pt. "porwała się pani z motyką na słońce". Niestety. 
Chyba straciłam serce do tej pracy.
A obrona 27 czerwca.

Poza tym, same komplikacje i to w sprawach, które zdawały się stanowić odskocznię od tej mojej magisterskiej udręki. Jedni ludzie doprowadzają mnie do szału, bo wiedzą lepiej, czym powinnam zajmować się przy okazji pełnionej funkcji, a czym nie. Chyba czas albo sobie coś wyjaśnić, albo po prostu zakończyć współpracę. I to jest plan na dziś wieczór. Mam dość.

Inni załatwiają pewne sprawy, jakby chcieli, a nie mogli. Najpierw coś obiecują, potem się wycofują, potem maile nie dochodzą, a telefon odrzuca połączenia. Tego też mam dość. No, ale trzeba doprowadzić sprawę do końca.  I nie pakować się w coś takiego więcej. Koniec w niedzielę.

Dziś wieczór wyjazd do Płockowa. W tej pierwszej (jesli nie liczyć magisterki) sprawie. No i potrzebny mi reset. Może powinnam siedzieć i pisać pracę, a nie się włóczyć. Na pewno powinnam. Ale skoro i tak wszystko nie tak, to i to nie zaszkodzi.

Jak to jest, że nawet jak człowiek ma najlepsze chęci, robi co może, to i tak nic z tego nie wychodz(żeby nie powiedziec inaczej)
Nie rozumiem. Naprawdę.

Tak. Mam chandrę i nie wiem kiedy minie. 

I jeszcze z innej beczki. Dziś rano, kiedy spojrzałam na telefon i zobaczyłam datę: 24 maja 2013 roku. Coś mi się przypomniało. Szybko przeliczyłam i...
Dokładnie dziś mija 15 lat od mojej pierwszej Komunii Świętej.
I pojawia się pytanie - co z tym skarbem robię od tych piętnastu lat.
To też pytanie na dziś wieczór, który spedzę chyba w Studniowej kaplicy.

Tak. Potrzebny mi reset.


Komentarze

Popularne posty