W drodze

Rozwożenie zaproszeń na ślub praktycznie zakończone. Po dwóch tygodniach mamy dość. Zdecydowanie.
Nie ma jednak czasu na odpoczynek, bo jutro bawimy się na weselu koleżanki, a w niedzielę - ruszamy na pielgrzymkę! 

W moim wypadku to już będzie dziewiąta wyprawa - jeśli liczyć zeszłoroczne dwa dni, które szłam w pielgrzymce przed wyjazdem do Madrytu na ŚDM. Narzeczony idzie jechać, jak mówi. Po raz pierwszy, w służbach pielgrzymkowych. Mnie to nie przeszkadza. Cieszę się, że będziemy razem! :)

Tegoroczna płocka pielgrzymka ruszy pod hasłem Dom na skale
Tak cudownie "pasuje" nam ten temat. My też niebawem będziemy budować nasz Dom. A właściwie chyba już trochę zaczęliśmy. Naprawdę bardzo się cieszę, że pójdziemy razem do Maryi, jeszcze jako narzeczeństwo.

Nie piszę zbyt wiele, bo pracy jest dużo, przygotowań, zabiegania.
Ale jest pięknie i szczęśliwie!
Do spotkania!

Komentarze

  1. Ja nie chodzę na pielgrzymki. Ale każdy jest inny, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię piesze pielgrzymki, chociaż mój stan zdrowia nie zawsze pozwala na takie atrakcje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach skąd ja to znam.... Cudowne uczucie. Pamiętam doskonale nasze przygotowania - to też wielki urok tego czasu. Odnośnie pielgrzymki to byłam trzy razy na pieszej, teraz mam przerwę, może kiedyś jeszcze wrócimy na ten szlak. Choć to teraz trudne gdy się pracuję, bo nasza idzie ponad dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne uczucia, ale zamieszania to z tym wszystkim jest, że hej!... :)
      Ponad dwa tygodnie to rzeczywiście sporo. Ja też pewnie nie zawsze będę mogła chodzić, kiedy zacznę pracować. Tęsknota do tego szlaku jednak pozostanie. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty