Spotkanie z Grzegorczykiem

Ten post miał powstać już jakiś czas temu. Właściwie to prawie miesiąc temu. Tylko ciągle nie mogłam się zebrać, żeby opisać to spotkanie.

Otóż po raz pierwszy spotkałam Jana Grzegorczyka. Tak, tego Grzegorczyka, od Puszczyka, Chaszczy, trylogii o księdzu Groszerze, Nieba dla akrobaty i innych.  Pisałam o nim wielokrotnie na blogu. Taka moja mała fascynacja literaturą niespecjalnie popularną, przynajmniej w moich polonistycznych kręgach.

Pewnego dnia zobaczyłam wsród zapowiedzi wielu spotkań literackich w ramach Warszawskich Targów Książki ogłoszenie o spotkaniu z Grzegorczykiem i postanowiłam na nie pójść. Przy okazji kupiłam kolejną jego książkę, Jezusa z Judenfeldu, będącą kontynuacją trylogii o księdzu Groserze. Co prawda ów cykl nie jest moim ulubionym, jesli chodzi o Grzegorzyka, ale chętnie dowiem się, co zostało napisane w książce, która miała nie powstać.

No bo miała nie powstać, wszak sam Grzegorczyk zarzekał się, że kolejnej części o Groserze nie będzie. A jednak. Chociaż to nie do końca kolejna część, bo nowa książka przedstawia losy Wacława Grosera sprzed czasów opisanych w trylogii.
Ale... na razie więcej o treści nie będzie, bo książkę ledwie zaczęłam czytać i na razie musi poczekać, aż uporam się z pracą mgr.

Sam Grzegorczyk zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Sympatyczny, otwarty człowiek. Z poczuciem humoru. Opowiadał trochę o tym, jaki sens ma Jezus z Judenfeldu, ale tego zdradzać nie będę. Przynajmniej nie teraz.

Co zapamiętałam ze spotkania, to: uważne oczy, śledzące reakcje uczestników spotkania, lekki ton, gadatliwość i szczerość. 
Tak. Teraz już mam pewność, że książki Grzegorczyka to nie poza. 
Być może to wina teoretycznoliterackich zamiłowań, ale w literaturze zwykle widzę... konstrukcje. (Tak, to na pewno wina strukturalistów.)
Konstrukcje fabularne, ale też konstrukcje w odniesieniu do osoby pisarza. Fikcyjność, nieprawda, poza. 

A u Grzegorczyka to chyba jednak jest tak, że rzeczywiście pisze, jak myśli.
I to mnie ujęło.

Komentarze

  1. Czytałam jedną jego książkę i bardzo mi się podobała :)
    Konstrukcje hmm... Akurat to polonistyczne skrzywienie mnie ominęło :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, to skrzywienie to chyba zależne od specjalizacji.
      Mnie teoria literatury skrzywia niezawodnie.;)

      Usuń
  2. Dobre oko na świat ma ten Grzegorczyk. To co opisuje, to samo życie i jego odniesienie do Ewangelii!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty