Koniec świata z końcem świata

Majowie przewidzieli, że 21.12.2012 świat się przestanie istnieć. 
Czemu akurat wtedy? 
Kalendarz im się skończył, czy coś... Dla mnie właściwie ciekawsza jest data 20.12.2012 r. (taki tam zabawny układ cyferek).

Media od dłuższego czasu trąbią o końcu świata. Nie, wcale nie przestrzegają przed aramgedonem. Raczej beztrosko wykorzystują wspomnianą datę w celach marketingowych. "Musisz to obejrzeć przed końcem świata" itp. 
Pojawiła się nawet strona internetowa: "Poradnik na koniec świata", a wczoraj w telewizji widziałam reportaż o ludziach budujących specjalne kopuły i schrony - "na wszelki wypadek". "Bo lepiej być przygotowanym na nic, niż nieprzygotowanym na cokolwiek" -  jak podobno mówi chińskie przysłowie.
Dodatkowo na allegro.pl można znaleźć aukcje z "Certyfikatem ocalenia przed końcem świata". 
Ludzka ironia nie zna granic. :)

Ogólnie jasne jest, że cała ta akcja medialna z końcem świata nie traktuje owej daty poważnie - jest tylko balonem medialnym, pompowanym z wielkim powodzeniem. Wszak niejeden już armagedon przeżyliśmy (jak informuje jeden z portali). 
Zastanawiam się tylko, czemu akurat temu końcowi świata poświęca się aż tak dużo miejsca. Były już rożne daty, było chwilowe zainteresowanie medialne, które bardzo szybko znikało. 
Teraz jest trochę inaczej. Data na podstawie kalendarza Majów cieszy się wielkim powodzeniem.

Ja w tyle głowy mam ciągle przejmujący (jak dla mnie) wiersz Miłosza z 1945 roku (tom Ocalenie) - Piosenka o kocu świata:
(...) 
A którzy czekali błyskawic i gromów, 
Są zawiedzeni. 
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb, 
Nie wierzą, że staje się już. 
Dopóki słońce i księżyc są w górze, 
Dopóki trzmiel nawiedza różę, 
Dopóki dzieci różowe się rodzą, 
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem, 
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie, 
Powiada przewiązując pomidory: 
Innego końca świata nie będzie, 
Innego końca świata nie będzie.

Miłosz pisał po wojnie. Był z pokolenia ludzi, którzy swój koniec świata przeżyli bardzo mocno i mieli go w pamięci do końca życia. Koniec świata, którego my tak naprawdę nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
My czekamy na konkretną datę, niezauważając końców świata, które dzieją się tu i teraz.

Bo współczesny człowiek potrafi wyznaczyć jakąś datę, zbudować schron, zabezpieczyć to i owo na wypadek końca świata, ale tak naprawdę - nie chce poważnie o tym myśleć.

Koniec świata jest dla nas tak nierealny, tak pewni jesteśmy ludzkiej siły, że gdyby nadszedł, spodziewany, w przyszły piątek - wszyscy bez wyjątku byliby zaskoczeni. 

Komentarze

  1. Świetny tytuł, właśnie tak zwykłam myśleć o tej armagedonowej gorączce. W pewnym sensie - śmieszy mnie to. Ale, zauważyłam też niebywały wręcz wzrost frekwencji w kościołach. Jak widać - przezorny zawsze ubezpieczony.
    Każdy będzie kiedyś miał swój mały koniec "tego" świata. Tak często o tym zapominamy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, wzrost frekwencji w kościołach to może jakimiś rekolekcjami adwentowymi spowodowany, a nie końcem świata.:D

      Usuń
  2. Koniec? A może początek - Paruzja! Przecież właśnie po to ten adwent... właśnie na to czekamy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozmawiałem z Kobietą, która interesuje się kulturami rdzennych ludów na świecie. Ta z kolei dotarła do informacji, że 21.12.2012 (według naszego kalendarza) kończy się u Majów pewien okres, odpowiadający naszemu milenium.
    Zatem "jak skończy się kalendarz Majów, zacznie się kalendarz Czerwców".

    ;)
    A ta medialna zawierucha jest dzięki Twórcom filmu 2012. Oni podali tą datę najszerszej z możliwych publiczności i mamy teraz skutki.
    Zastanówmy się, gdyby majowie znali przyszłość, czy daliby się wyrżnąć w pień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, czy to wina 2012. Ja bym powiedziała, że to tez wczesny produkt "majowej gorączki", a nie jej przyczyna.

      Usuń
    2. majowa gorączka nasiliła się po powstaniu i rozpowszechnieniu filmu 2012. Wcześniej wiele osób nie znało konkretnej daty.

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty