Życie=życie?
Niektóre filmy oglądamy i zapominamy o nich niemal po wyjściu z kina.
O innych - myślimy jeszcze długo po zakończeniu seansu. Sęp - to ta druga kategoria.
Film zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Już nawet nie chodzi o grę aktorów czy wartką akcję, które były niewatpliwie jego zaletami. Sęp porusza ważny problem.
Problem decydowania o życiu lub śmierci.
Problem decydowania o życiu lub śmierci.
Grupa bohaterów filmu porywa szczególnie groźnych przestępców, opiekuje się nimi, a potem morduje ich, aby móc pobrać od nich narządy do przeszczepów dla chorych ludzi potrzebujących swojej drugiej szansy.
Pojawia się piorunujące równanie: ŻYCIE=ŻYCIE.
Czy na pewno?
Bohaterowie wychodzą z założenia, że życie kryminalisty, który ma na swoich rękach krew niewinnych, brutalnie zamordowanych ludzi - jest mniej warte od życia czekającego na przeszczep dziecka.
Bohaterowie wychodzą z założenia, że życie kryminalisty, który ma na swoich rękach krew niewinnych, brutalnie zamordowanych ludzi - jest mniej warte od życia czekającego na przeszczep dziecka.
Pojawiają się do bólu nierozwiązywalne zestawienia: seryjnego mordercy i chłopca, ktorego serce już za kilka dni przestanie bić...
Od wczoraj naprawdę nie potrafięzapomniec o postawionym w filmie problemie.
Czy ktokolwiek ma prawo decydować o tym, który człowiek ma żyć, a który nie?
Czy to, że ktoś jest kryminalistą upoważnia kogo innego do umniejszania wagi jego życia?
Czy ktokolwiek ma prawo "bawić się w Pana Boga"?
No cóż - i wiara, i szeroko rozumiany humanizm mają na te pytania odpowiedź.
Tylko czy rzeczywiście w głębi serca zgadzamy się z ta odpowiedzią.
Komentarze
Prześlij komentarz
Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.