Historia pewnego walca

Historia niedokończona, ale już warto o niej wspomnieć. Swój wielki finał mieć będzie w sobotę. Mam nadzieję.

Otóż wymarzyłam sobie walc. Na pierwszy taniec z moim Mężem. 
Wymarzyłam sobie dawno i jakoś inaczej sobie tego pierwszego tańca nie wyobrażałam.
Narzeczony nie był zachwycony. Ale... "jak mam być walc, to niech już będzie".

Znalazła się piosenka i nauczycielka. Pierwsza lekcja - nieco ponad tydzień przed uroczystością - bo przecież walc to nie taki problem.
Pierwsza lekcja nie była długa. Krok podstawowy i pełne zniechęcenia wrażenie, że to zdecydowanie nie takie proste. Ale jak się powiedziało A...

Druga lekcja odbyła się w plenerze. Ciemno, wieczór, mróz (no, prawie) - a my wirujemy (sic!) po nierównym leśnym parkingu do wtóru muzyki z samochodowego odtwarzacza. 
A właściwie próbujemy wirować. Dlaczego? - w pokoju było zdecydowanie za mało przestrzeni. Jak dla nas.

Potem były zajęcia "pozalekcyjne". I coś zaczęło wychodzić. Co? To już inna sprawa.
Nadeszła ostatnia lekcja z nauczycielką - bo też czasu coraz mniej.
I załamka, bo rytm nierówny, bo zwolnienia i w ogóle, i jak to ogarnąć.
W tym miejscu byłam już skłonna zrezygnować z tego całego "walcowania". Ale nie. 

Chwyciliśmy byka za rogi i powstało coś w rodzaju choreografii. I nawet udało nam się to zatańczyć. Nie raz. 
Teraz pozostaje tylko zapamiętać to do soboty.
No i przećwiczyć - może się uda.

A jak nie, pozostaje plan B, pomysłu Narzeczonego.
"Walca? To ja się położę, a ty mnie poturlasz".

Komentarze

  1. Haha podoba mi się plan B ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też podoba się plan B. :)Przyjemna piosenka, pewnie się fajnie i skocznie przy niej "walcuje". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy w którym momencie. Gorzej jak tempo zwalnia...

      Usuń
  3. Tia u nas to ja byłam za planem B a przyszły mąż uczył mnie walca ;) I wyszło :) Do melodii z "Nocy i dni". Pięknie było...
    O z Disneya piosenka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Plan B mnie rozwalił :D
    Powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też. Zwłaszcza, że Narzeczony uzewnętrznił go na pierwszej lekcji z instruktorką. :D

      Usuń
  5. Właśnie...
    walc, czy walec?
    Komu to robi różnicę;)

    OdpowiedzUsuń
  6. o kurczę. Ja miałam zwykły przytulaniec:)

    OdpowiedzUsuń
  7. haha - ten plan B bardzo mi się podoba. :D

    My nie mieliśmy absolutnie żadnej próby pierwszego tańca... a zespół nauczył się go grać specjalnie dla nas dzień przed weselem. Ale poszło. :)

    Wierzę, że Wasz walc wyszedł przepięknie... i już czekam na zdjęcia! ;)

    P.S. Dzięki za wizytę i dodanie do ulubionych - odwzajemniam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty