Refleksja zza lady
Podczas spędzania długich godzin za bazarkową "ladą", obserwuję ludzi.
A ludzie są bardzo różni.
Niektórzy przez rynek wracają z pracy. W garniturach albo na szpilkach. Pieszo lub samochodem.
Z pośpiechem robią zakupy. Wracają po kilka razy, zapomniawszy marchewki do rosołu. Albo pomidora.
Inni spacerują. Ci są zwykle starsi, z wnukami. Spokojni, przychodzą porozmawiać.
Czasem ma się wrażenie, że bardziej zależy im na spotkaniu niż na zakupach.
Widzę też ostatnio dzieci i młodzież - wracających ze szkoły. Pochyleni, z przeładowanymi plecakami, często ze słuchawkami na uszach.
Dzisiaj, gdy tak ich obserwowałam, przyszło mi na myśl, że fajnie by było tak wrócić do szkoły. Martwić się tylko odrabianiem lekcji, nauką... Jak to dawno było.
Chcielibyście wrócić do szkoły?
Także wśród sprzedających jest ciekawie. Tu - w większości się znamy. Rozmawiamy mniej lub więcej. Pomagamy sobie, kiedy potrzeba.
Jest też taki np. Pan Dziadek. Niezwykle ciekawa postać.
Nie znam jego imienia, wszyscy zwracają się do niego mniej więcej w ten sposób. Ma 88 lat i poloneza. Także sporą działkę i nienajmniejszą emeryturę. Przyjeżdża ok. 11. Sprzedaje trochę warzyw, podsypia w aucie. Rozmawia, opowiada, sprzecza się z klientami. Bywa tu, jak mówi, dla rozrywki. Bo przecież nie dla zysku. Bo co by w domu robił. "A tak to człowiek cały czas na chodzie."
Jak widać - jeden mały bazarek, a przekrój socjologiczny jak się patrzy.
A ludzie są bardzo różni.
Niektórzy przez rynek wracają z pracy. W garniturach albo na szpilkach. Pieszo lub samochodem.
Z pośpiechem robią zakupy. Wracają po kilka razy, zapomniawszy marchewki do rosołu. Albo pomidora.
Inni spacerują. Ci są zwykle starsi, z wnukami. Spokojni, przychodzą porozmawiać.
Czasem ma się wrażenie, że bardziej zależy im na spotkaniu niż na zakupach.
Widzę też ostatnio dzieci i młodzież - wracających ze szkoły. Pochyleni, z przeładowanymi plecakami, często ze słuchawkami na uszach.
Dzisiaj, gdy tak ich obserwowałam, przyszło mi na myśl, że fajnie by było tak wrócić do szkoły. Martwić się tylko odrabianiem lekcji, nauką... Jak to dawno było.
Chcielibyście wrócić do szkoły?
Także wśród sprzedających jest ciekawie. Tu - w większości się znamy. Rozmawiamy mniej lub więcej. Pomagamy sobie, kiedy potrzeba.
Jest też taki np. Pan Dziadek. Niezwykle ciekawa postać.
Nie znam jego imienia, wszyscy zwracają się do niego mniej więcej w ten sposób. Ma 88 lat i poloneza. Także sporą działkę i nienajmniejszą emeryturę. Przyjeżdża ok. 11. Sprzedaje trochę warzyw, podsypia w aucie. Rozmawia, opowiada, sprzecza się z klientami. Bywa tu, jak mówi, dla rozrywki. Bo przecież nie dla zysku. Bo co by w domu robił. "A tak to człowiek cały czas na chodzie."
Jak widać - jeden mały bazarek, a przekrój socjologiczny jak się patrzy.
Podobną rolę dla emeryckiej braci odgrywa ośrodek zdrowia ( no, przynajmniej w mojej miejscowości :] ). Spotykają się, narzekają, rozmawiają, dzielą się plotkami, licytują, kto bardziej chory, robią zestawienie wad i zalet lekarzy, diagnozują się wzajemnie itd :)
OdpowiedzUsuńO taaak - przychodnie to też socjologicznie ciekawe miejsca. :D
UsuńTylko tam chyba przekrój jest zawężony.
Ostatnio mnie też naszła tęsknota za szkołą:)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko fajnie było:)
Szkoda, że docenia się to dopiero po kilku latach od ukończenia szkoły... ;)
UsuńWiesz, że ostatnio miałam takie same myśli? Że chciałabym wrócić do liceum:) Bo teraz wiem co znaczy prawdziwe życie i którym wtedy marzyłam.
OdpowiedzUsuńSkończyłam szkołę niespełna dwa lata temu i już w momencie rozpoczęcia studiów zaczęłam za nią tęsknić. Nie dlatego, bo na studiach więcej nauki (o nie! uczę się teraz mniej niż w szkole- może jestem wyjątkowym przypadkiem), ale dlatego, bo problemy są inne. Mam 20 lat i jestem na tym etapie, kiedy ciągle jest się (dużym) dzieckiem i niedojrzałą jednostką, a z drugiej strony zaczyna się dorosłość, problemy dorosłych, w ogóle świat oczekuje ode mnie dorosłości. A to dopiero początek i wiem, że będzie gorzej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHej, może nie od razu gorzej:)
UsuńNasze życie się zmienia, to i problemy się zmieniają.
Z doświadczenia wiem, że co nowy problem, tym większy i gorszy od poprzedniego. ;) Ale też większa satysfakcja, gdy już się ze wszystkim uporam. ;)
UsuńO rany, tylko nie szkoła!!! Ja tam uważam, że teraz mam lepiej ;) Nie muszę się starać o oceny xD Już wolę zajmowaćsię dziećmi i czuć się potrzebna :) Btw też jestem polonistką. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie no w zasadzie to mogę wrócić do szkoły jako nauczycielka i to chyba całkiem realistyczny plan. :)
UsuńCiekawe obserwacje, myślę, że nie jedna osoba na Twoim miejscu nie zwróciłaby na to uwagi.
OdpowiedzUsuńFajne są te Twoje przemyślenia, będę częściej wpadać:)
Zapraszam! :)
UsuńWłaśnie dlatego lubię bazarki! Co prawda występuję tylko w roli kupującej, ale to też jest bardzo fascynujące. ;)
OdpowiedzUsuń