Ferie
W wyniku dzisiejszego ZALICZENIA ze stylistyki jestem szczęśliwą posiadaczką sukienki i sweterka.
Jakoś trzeba było sobie poprawić humor po tym przykrym incydencie.
Niestety cały czas szkoda mi tych dwóch tygodni nauki stylistyki, które, jak się okazuje, na niewiele się zdały. Wyniki za tydzien, ale jedno spojrzenie w notatki (mogłam tego nie robić...) - i już wiem, jak wielkie bzdury tam powypisywałam. I że tylko cud może sprawić, że to zaliczę.
Wszystko pomotałam. :(
Z drugiej strony - będzie poprawka czy nie - są ferie.! W końcu. Co prawda muszę jeszcze do środy napisać ten rozdział pracy - ale to znacznie prostsze i przyjemniejsze niż uczenie się stylistyki. Ech, nie wymawiajmy tego słowa.
No i jeszcze ostatki! Na tę okoliczność - biorę się za sprzątanie mieszkania (zapuściło się trochę z okazji mojego egzaminu), piekę faworki (czy tam chruściki), gotuję bigos (skoro z domu przyjechało już do mnie 5 kg kapusty :D) i... coś tam jeszcze wymyślę.
Mózg musi odpocząć. Ot, co.
Życzę smacznego!(pysznie na tym zdjęciu jest! A kapusta z domu - własna? P:ozdrawiam z dalekiej wsi!
OdpowiedzUsuńOwszem, z domu - od rodziców.:)
UsuńBigos już się gotuje.:)
Ja również pozdrawiam i zapraszam do stolicy! ;)