Jeszcze tylko...
<zdjęcie znalezione w sieci> |
Rozdział pracy, który muszę oddać przed 20 lutego nadal nie istnieje. Istnieją zalążki, ale zalążki nie na wiele się zdadzą. A czasu coraz mniej. Mało, bo planuję wyjechać na obóz z chórem - a to prawie tydzień wyjęty z życia. Z resztą - się zobaczy, czy tydzień. Bo jakoś "stan prac" nie rokuje wyjazdu na całość obozu, niestety...
A za oknem plucha. Narzekałam na śnieg, to teraz mam. Woda wszędzie. Cieplej, ale to luty - nie przyzwyczajałabym siędo tej temperatury.
W domu natomiast pachnie nam wiosennie - hiacyntami. Zakupione dwie cebulki kwitną przepięknie, i doprowadzają mnie do szału. Dlaczego? Bo wyrosly strasznie wysoki,e wyciągają siedo słońca, przewracają na parapecie i na stole. Ale wybaczam - tak pieknie pachną! :D
No nic, chyba wracam do nauki - przecież nie będę ogladać żubrów. Może i nie chce mi się uczyc, ale taka desperacja jeszcze mnie chyba nie ogarnęła. Swoją drogą, to niezła akcja z tymi żubrami - czego też studenci nie wymyślą, co by się nie uczyć w sesji!
Student to ciekawe zjawisko.
OdpowiedzUsuńStereotypowy student to nie posiadający wątroby (lub cieszący się zaledwie jej szczątkami), brudny, niedomyty, wiecznie głodny, sprzątający legowisko jedynie w okresie sesji, nie uczący się kombinator.
Do tej wyliczanki dochodzi jeszcze "żubrofil" (chociaż Żubr w płynnej postaci jest odpowiedzialny nie tylko za wynik sesji, ale również za uszkodzenia z początku wyliczanki).
A tymczasem, po ukończeniu uczelni wiele tych poczwar przemienia się w godnych i społecznie przydatnych obywateli.
Jak to możliwe?
CUD:)