Wrześniu!

Szary ten wrzesień jakiś. Brakuje mi ciepła, słonecznych dni i kolorowych liści. Lubię jesień, ale nie taką, jaką mamy teraz za oknem.

Pogoda (pewnie między innymi) sprawia, że trudno mi się zmotywować do czegokolwiek. Z bólem (istnienia) ruszam do uczniów, z przerażeniem odbieram maile zapowiadające to, co zacznie się właściwie już w przyszłym tygodniu. Mianowicie - rok akademicki. I to zupełnie inny niż dotychczasowe.
Na razie wiem o kilku spotkaniach, inauguracji, jakimś tajemniczym dla mnie "zebraniu zakładu", w którym z jakichś względów mam uczestniczyć i o tym też, że niczego konkretnego się nie można dowiedzieć. 

A ja muszę się dowiedzieć, kiedy będą zajęcia, bo lada dzień trzeba będzie ogarnąć październikowy grafik. 
Mam wrażenie, że to wszystko za dużo.
I jeszcze weekendy, które nie dają odpocząć - bo ciągle jakaś impreza, jakieś wesele i to jeszcze w różnych, niespecjalnie bliskich, zakątkach kraju.
Wrześniu, skończ się wreszcie albo przynajmniej - pociesz odrobiną słońca!

Na razie, na pociechę zostaje mi tylko ciasto z dyni, którym od paru chwil pachnie w całym domu.

Komentarze

  1. A no właśnie. Powrót do rzeczywistości bywa okrutny. Dużo słońca dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i proszę - wrzesień wysłuchał. Nieco się rozpogodził ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na za długo to się nie rozpogodził.
      Ale podobno ma się jeszcze poprawić. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Jeśli w jakiś sposób poruszyło Cię to, co napisałam, możesz zostawić komentarz. Będzie mi miło móc go przeczytać.

Popularne posty