Jeszcze

Czterdzieści dni po radości, zostali sami.
Ogólnie - byli wybrani. Znaczy - wyjątkowi. 
Ktoś powie, któż z nas nie jest wyjątkowy.
Słuchali, byli, przeżywali - doświadczyli Tajemnicy. Na własnej skórze.
Smutku i radości. Śmierci i życia. 
Nie zrozumieli. 
Mieli swoje niebo, w które wpatrywali się, stojąc w miejscu - mimo tego, że powinni pójść. 
Poczuli się niepewnie. Sami.
Może oszukani. 
Słyszeli - nie słuchali. 
Kompromitacja.

A jednak już niebawem pójdą. Z siłą, jakiej w sobie nie podejrzewali.
Nowi ludzie.

Tak sobie myślę, w ilu procentach dzisiejsza liturgia jest o mnie.
                                                       
Za oknem pachnie letni wieczór, skoszoną trawą.
A ja nie ogarniam - ani tego, czego chcę, ani zbliżającej się sesji, ani rzeczy, które mam zrobić jutro. 
I nawet nie wiem, czy chcę ogarniać.


jeszcze

Jeszcze się trzymasz własnego szczęścia za włosy
odkładasz sobie w byle garnuszku
piszesz pamiętnik to znaczy stawiasz sobie pomnik
dlatego powietrze karmi cię skąpo
nie prowadzą niewidzialne ręce
to co wielkie nie przychodzi mimo woli
ból daremny - bo nie umierasz
nie umiesz oddać siebie
to jakże masz dostać wszystko
JT

Komentarze

Popularne posty